Po pobycie w Roissy en-France miałam wielką niespodziankę, mianowicie lot do Warszawy! Odkąd latam prywatnymi jetami, takie rejsy mi się nie trafiają.
Po dniu spędzonym w domu przyszedł czas na lot do bardzo egzotycznego miejsca, czyli do Katowic!
|
A ponieważ jestem ze Strzelec Opolskich, to wykorzystałam jednodniowy pobyt na Śląsku i pociągiem udałam się do swojego rodzinnego miasta. Powiem Wam, że rano nie było łatwo wstać.... ale z przyjemnością zobaczyłam, jak zmieniło się miasto, odwiedziłam cmentarz i nawet dałam się namówić na spotkanie z młodzieżą w swoim dawnym Liceum.
|
|
A później czekając na autobus powrotny oglądałam swetry świąteczne. Chyba wezmę ten z pingwinkiem. A Wam jaki się podoba?
|
|
A w Katowicach Pyrzowice spałam w Moxy.
|
Po Katowicach udałam się do Berlina. No było jeszcze po drodze kilka lotów, ale bez nocowania, więc nie będę ich Wam tu wypisywać.
|
"A kiss on the hand..." znaczy nos.
|
|
Gotowa na następny lot. Nie wiem, dlaczego ja tak mało latam w spodniach? I oczywiście znowu rano...
|
|
A pasażerowie zażyczyli sobie łóżko...
|
|
Lista z praniem zostawiona na pokładzie, gdyby ktoś inny miał odbierać samolot. Oczywiście oprócz tego, dostanie ode mnie moja zmienniczka handover - czyli wszystko co trzeba kupić, naprawić, odebrać itp.
|
|
Zmęczona po locie i sprzątaniu. Handling Jetex w Dubaju robi wrażenie, pierwszy raz tu byłam. Gdyby nie fakt, że były tłumy, to miałabym dla Was więcej zdjęć z tego niezwykłego wnętrza.
|
I tak minęła mi listopadowa rotacja. Czekamy na grudzień!
P.S. W środę pojawi się jeszcze jeden wpis z listopada - piękne jesienne zdjęcia z Berlina. Koniecznie tu zajrzyjcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz