niedziela, 5 grudnia 2021

Listopadowa rotacja cz. II

 Po pobycie w Roissy en-France miałam wielką niespodziankę, mianowicie lot do Warszawy! Odkąd latam prywatnymi jetami, takie rejsy mi się nie trafiają.
Po dniu spędzonym w domu przyszedł czas na lot do bardzo egzotycznego miejsca, czyli do Katowic!

A ponieważ jestem ze Strzelec Opolskich, to wykorzystałam jednodniowy pobyt na Śląsku i pociągiem udałam się do swojego rodzinnego miasta. Powiem Wam, że rano nie było łatwo wstać.... ale z przyjemnością zobaczyłam, jak zmieniło się miasto, odwiedziłam cmentarz i nawet dałam się namówić na spotkanie z młodzieżą w swoim dawnym Liceum.

A później czekając na autobus powrotny oglądałam swetry świąteczne. Chyba wezmę ten z pingwinkiem. A Wam jaki się podoba?

A w Katowicach Pyrzowice spałam w Moxy.

Po Katowicach udałam się do Berlina. No było jeszcze po drodze kilka lotów, ale bez nocowania, więc nie będę ich Wam tu wypisywać.

"A kiss on the hand..." znaczy nos.

Gotowa na następny lot. Nie wiem, dlaczego ja tak mało latam w spodniach? I oczywiście znowu rano...

A pasażerowie zażyczyli sobie łóżko...

Lista z praniem zostawiona na pokładzie, gdyby ktoś inny miał odbierać samolot. Oczywiście oprócz tego, dostanie ode mnie moja zmienniczka handover - czyli wszystko co trzeba kupić, naprawić, odebrać itp.

Zmęczona po locie i sprzątaniu. Handling Jetex w Dubaju robi wrażenie, pierwszy raz tu byłam. Gdyby nie fakt, że były tłumy, to miałabym dla Was więcej zdjęć z tego niezwykłego wnętrza.

I tak minęła mi listopadowa rotacja. Czekamy na grudzień!

P.S. W środę pojawi się jeszcze jeden wpis z listopada - piękne jesienne zdjęcia z Berlina. Koniecznie tu zajrzyjcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz