czwartek, 11 sierpnia 2016

Z życia stewardessy wzięte


3:52 rano. Nie, nie wstaję. Wychodzę z pokoju na zbiórkę. Dwadzieścia godzin później pełznę do łóżka i wyglądam tak:

internet
W lotnictwie prywatnym nie obowiązują limity, które są w lotnictwie cywilnym. Będąc cabin crew w liniach lotniczych można pracować tylko określoną liczbę godzin. Będąc VIP Flight Attendant można pracować do upadłego.

Wyobrażenie o życiu stewy na prywatnych jetach:

internet

Kontra rzeczywistość:

Szczotka zakupiona na potrzeby sprzątania toalety w samolocie. Oczywiście jednorazowego użytku, nie latam z brudną w walizce.
 Żeby nie było, że jest zawsze źle.

Nocowanie na Seszelach: śniadanie z widokiem i poranny spacer z moczeniem nóg.

Prześliczna łazienka w resorcie na Seszelach. Długa kąpiel, maska na twarz i włosy  - wieczór spa.
kosz z owocami na pokładzie

Lot z trójką nad wyraz dobrze wychowanych dzieci. W pewnym momencie kilkuletnia dziewczynka podchodzi do mnie i pyta, czy może wziąć sobie jabłko. (I jeszcze używa formy: "May I").
-"Oczywiście, że możesz. Proszę tylko zapytaj swoją mamę" - odpowiadam i rozpływam się w zachwycie.
Zgadnijcie, które jabłko skubana z powyższego koszyka sobie wybrała? :) Też bym je sobie wzięła.

5 komentarzy: