niedziela, 13 października 2024

Toledo

Tak jak w zeszłym roku, tak i w tym, firma z Bazylei zaprosiła mnie na szkolenie. Ponownie zawitałam do Madrytu, ale tym razem postanowiłam wykorzystać sytuację i faktycznie zwiedzić miasto.
I rzutem na taśmę - Toledo. 😁

Przylecieliśmy z samego rana Ryanairem.  Plan był, z Terminalu 4 dwoma pociągami dotrzeć na Atochia i tam złapać szybki pociąg do Toledo. Taki przejazd zajmuje 36 minut i kosztuje 14 euro. Pociągi kursują co godzinę. Miało być szybko i sprawnie, a wyszło....
Przesiadki z podmiejskich pociągów odbyły się bez problemu, ale w okienku na ostatniej stacji powiedziano nam, że najbliższe bilety do Toledo są na 18. Była 12.
Nie przypuszczałam, że będzie taki problem.
Wpadliśmy na autobus miejski (można w nim płacić kartą przy wejściu - odbija się) i dojechaliśmy na dworzec autobusowy. Okazało się, że tam też tłumy...
W automacie kupiliśmy otwarte bilety i stanęliśmy w kolejce. Muszę przyznać, że przewoźnik stanął na wysokości zadania i podstawił więcej autobusów. Staliśmy godzinę. Droga zajęła nam również godzinę.

I tak dotarliśmy do przepięknego Toledo.

Widok z naszego balkonu.

 Hotel mieliśmy za punkty - wygrzebałam ostatnie i mogliśmy cieszyć się darmowym noclegiem.

Klimatyczny Marriott. Zostawiliśmy bagaże i w drogę.

Spacerem dojście do starego miasta zajęło nam 15 minut.

Most Św. Marcina wprowadził nas do miasta.

Dalej udaliśmy się w kierunku katedry.

Miasto okalają mury i bramy. Gdzie nie spojrzeć, tam jest zabytek.
Czy nie jest piękne?
Uliczki są niezapomniane i żyją własnym życiem.

W mieście ścierały się różne kultury. Osada została założona przez Iberów , następnie byli tam Rzymianie, Wizygoci, Maurowie (a za ich czasów Żydzi), następnie Toledo było stolicą Kastylii.

Dzielnicę żydowską poznacie między innymi po takich kafelkach. Patrzcie pod nogi!

Pierwszy obiekt, do którego weszliśmy była to Synagoga Santa Maria la Blanca. Co ciekawe, jest ona w stylu mauretańskim. Mi ten budynek bardzo przypadł do gustu, mój partner powiedział, że ta wizyta była stracona.


Wstęp to 4 euro. Do wszystkich kościołów, do których zaglądaliśmy wstęp był płatny.

Jeżeli macie ograniczony budżet, to radzę Wam rozpocząć zwiedzanie od Katedry Najświętszej Marii Panny. Moim zdaniem jest to największa atrakcja miasta. Wstęp to 12 euro, ale w tej cenie macie też małe muzeum z dziełami El Greco.

Już sam budynek z zewnątrz robi wrażenie.
Niestety na wieżę od kilku lat nie ma wstępu.

Wnętrze to stanowi kilka kościołów i niezliczona ilość kaplic. Pewnie znajdziecie w Internecie dokładniejszy opis, więc nie będę się tu rozdrabniać. Mogę Was jedynie zapewnić, że jest to jeden z największych kościołów, które zobaczycie i pewnie jeden z najbardziej imponujących.

Zdjęcie nie pokazuje wielkości, wysokości i potęgi tej budowli.
Ołtarze robią również wielkie wrażenie na zwiedzających.

Spacerując po Katedrze zajrzyjcie do wspomnianego już muzeum. Znajdziecie tam wiele dzieł El Greco, stare Biblie i inne dzieła sztuki sakralnej.

Kolejnym naszym przystankiem był Klasztor San Juan de los Reyes. Tutaj wstęp kosztuje 4 euro i to jest dobrze wydane 4 euro. 😊


Takie piękne zdjęcia zrobicie na miejscu.

"Memento Mori" - i uśmiechnięty kościotrup.

Ponieważ byliśmy spóźnieni w mieście przez przygodę z pociągiem, to musieliśmy sobie darować Alcazar. Z tego co czytałam, to w tej fortecy najpiękniejsze są punkty widokowe i zbrojownia.

Po zwiedzaniu wgooglowaliśmy najlepsze tapas w Toledo i tam spędziliśmy wieczór. Cenowo wychodzi dużo lepiej niż Madryt.

Wracając do hotelu spotkała nas taka niespodzianka! Płonące niebo nad Toledo.


Kolejny dzień rozpoczęliśmy od niespiesznego śniadania w hotelu (15 euro). I jeszcze zdążyliśmy raz jeszcze przejść przez miasto.

Wymeldowaliśmy się z hotelu i taksówką (Uber nie działa) podjechaliśmy na dworzec. Nawet ten budynek był przecudny.

Nauczeni doświadczeniem dnia poprzedniego wykupiliśmy bilety na pociąg powrotny poprzedniego dnia. Pamiętajcie, żeby na dworcu być wcześniej. Obowiązują tutaj te same zasady jak na lotnisku - z prześwietlaniem bagażu.

Przepiękne wnętrze. Niestety okienka już nie funkcjonują. Pasażerowie są obsługiwani w nowoczesnej sali po prawej stronie.
Pociąg okazał się super nowoczesny i super szybki.
I był pusty.
O 15 byliśmy już w Madrycie.
O tym, w kolejnym wpisie.


1 komentarz: