wtorek, 6 października 2020

Linie lotnicze, a prywatny jet cz. II

Zgodnie z obietnicą kontynuuję temat różnic i podobieństw w lotnictwie komercyjnym i prywatnym

Zacznę od tego, że ja znam swoich pilotów. Pracuję zawsze z tymi samymi czterema osobami. To może wyglądać inaczej, jeżeli lata się dla dużego prywatnego operatora i robi się czartery, ale w przypadku takim jak mój - prywatny właściciel, załoga jest stała.
W liniach lotniczych pamiętam, że bardzo często nie znała w czasie rejsu nikogo. Na dodatek, często tych ludzi już nie spotykałam ponownie na swoich lotach. Gdy załoga idzie w tysiące, to ciężko zawrzeć jakieś znajomości. Z drugiej strony, jeżeli nie lubi się jakiegoś pilota lub członka załogi pokładowej, to jest szansa, że nigdy więcej się go nie zobaczy na oczy. Natomiast w moim przypadku takiej opcji nie ma. Konflikty musimy rozwiązywać na bieżąco i w taki sposób, żeby na drugi dzień razem pracować.

                                W mojej ostatniej książce możecie przeczytać o typach pilotów.

Kolejna różnica to mundury. W liniach komercyjnych wszyscy powinni wyglądać tak samo. Na prywatnych jetach standaryzacja jest dużo mniej powszechna. Oczywiście są tacy operatorzy czarterowi jak VistaJet, czy NetJets gdzie załogi dostają umundurowanie. Często jednak zależy to od woli właściciela samolotu - w moim przypadku otrzymaliśmy budżet na zakup sukienek. Poza tym, szczerze mówiąc, nawet gdy latałam dla operatora, który dawał nam mundury.... Czy ktoś mnie sprawdzi jak robię lot z Bali? W liniach lotniczych są Grooming Checks - za nieprzestrzeganie zasad można dostać raport. No i na pokładzie jest więcej stewardess, więc wszyscy powinni wyglądać podobnie. A gdy jest się samemu? To czy zawiążę sobie służbową apaszkę, czy ubiorę inną koszulę.... Czy moi piloci na mnie doniosą? Oni raczej nie zauważają takich zmian. 😂

Kolejne posty z tej serii już wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz