piątek, 25 września 2020

Linie lotnicze, a prywatny jet cz. I

Pomysł na tą serię wpisów podsunął mi filmik Jacqueline.

Amerykanka od dwóch lat pracuje jako Corporate Flight Attendant, a przedtem pięć lat pracowała w liniach lotniczych. Z powyższego video dowiecie się o specjalnym przejściu dla załogi na lotniskach. Dzięki temu, piloci oraz członkowie załogi pokładowej sprawniej przechodzą przez kontrolę bezpieczeństwa. Mogą też zabrać ze sobą na pokład płyny w większych ilościach.
Czy mi tego brakuje? Nie do końca. Przyzwyczaiłam się do kontroli bezpieczeństwa i konieczności dostosowania się do wymogów ograniczających płyny, do zdejmowania butów i wyjmowania laptopów. Szczególnie, że nawet latając w liniach lotniczych, na niektórych lotniskach musiałam przechodzić kontrolę razem z pasażerami. Pamiętam, że zawsze na lotach do Niemiec, czy Wielkiej Brytanii dokładnie nas - załogę sprawdzano. W Bangkoku dodatkowo obwąchiwały nas psy i musieliśmy włączać laptopy, żeby pokazać, że mamy oryginalne oprogramowanie. Ciekawe, że później leciałam do Tajlandii jako pasażer i nikt mi już tego nie kazał robić.

Czego więc mi brakuje?
Ulgowych biletów dla siebie i rodziny. Przywilejów emerytalnych i zdrowotnych. Pracy w większym gronie na pokładzie. I grafiku

Więcej już w następnym wpisie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz