niedziela, 7 kwietnia 2019

Oman praktycznie - część 2

Dziś skupię się bardziej na informacjach dla tych, którzy planują zwiedzać ten kraj aktywnie.
Jak napisałam Wam w pierwszej części, myśmy wypożyczyli samochód na miejscu w stolicy. Zapomniałam dodać, że jeżeli jest Was więcej, to możecie przeliczyć, czy nie wychodzi taniej wynajęcie samochodu już w Dubaju. Nam się to nie opłacało, ponieważ do wjazdu samochodem do Omanu potrzebne jest dodatkowe ubezpieczenie. Takie ubezpieczenie wystawia tylko kilka wypożyczalni samochodowych (np. Dollar).
Wracając do tematu:

Spanie
Początkowo rozpatrywaliśmy wzięcie namiotu, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się spać w samochodzie. Przed wyjazdem byliśmy na kilku spotkaniach z podróżnikami, którzy tak nocowali i sobie chwalili. Na youtubie możecie  zobaczyć vlog Jocoba Laukaitis, który pokazuje jak się śpi w samochodzie. Jeżeli rozpatrujecie taką opcję, to przed wypożyczeniem pojazdu sprawdźcie, czy tylne siedzenia rozkładają się na płasko i jaką dają powierzchnię. Kia Sportage sprawiła nam się dobrze jako łóżko, ale dla wyższych osób może być ona za mała. Dużym plusem takiego nocowania, jest fakt, że nie szukacie płaskiego terenu i nie tracicie czasu na rozkładanie namiotu. W kilku miejscach byłoby nam bardzo ciężko znaleźć teren bez kamieni. Dodatkowo, w Omanie bardzo szybko zapada ciemność. O 18:20 ktoś wyłącza światło i tyle! 😆 Rozglądajcie się za campingiem wcześnie!

Śniadanie z widokiem.
W Omanie możecie rozbijać się wszędzie, oprócz rezerwatów przyrody. Jeżeli jedziecie w porze deszczowej, to uważajcie na Wadi, w nocy może Was zalać. Koniecznie weźcie ze sobą śpiwór (na pustyni jest zimno w nocy), latarki, karimaty lub materac.

Sugar Dunes, świetne miejsce na camping. Chińska zupka na kolację. Zapas wody - konieczny. Pijcie dużo wody!
Spanie w hotelach - oprócz Maskatu, spaliśmy w Bahli, Al Ashkhara i Surze. Najdroższy hotel kosztował 300zł. Wszystkie były znalezione na bookingu. 

Jedzenie
Śniadania i kolacje robiliśmy sobie sami. Mieliśmy palnik przywieziony z Polski, a na miejscu dokupiliśmy do niego mini butlę gazową - starczyła na 2 tygodnie, a kosztowała jakieś 19zł. Przed wyjazdem z Maskatu zrobiliśmy zakupy w Carrefourze (obok lotniska). Herbatę i kawę mieliśmy własną z domu, wzięliśmy też podróżne kubki termiczne, sztućce, nóż i miseczkę. Kupowaliśmy arabski chleb (takie placki), topiony ser (Lebneh - czyli gęsty jogurt smakuje podobnie, a jest o ponad połowę tańszy), warzywa (ich lokalne pomidory są tańsze niż nasze) i to były nasze dwa posiłki dziennie. Dla urozmaicenia zjedliśmy dwa razy też zupkę chińską. Wszystkie te produkty i wodę do picia w 5lt butelkach kupowaliśmy na bieżąco. Nie róbcie zapasów, bo w takim upale wszystko się szybko psuje - nawet woda zaczyna śmierdzieć. W każdym mijanym miasteczku i na każdej stacji benzynowej uda Wam się zaopatrzyć w niezbędne produkty.
Na obiady zatrzymywaliśmy się w przydrożnych kawiarniach i barach. Większość tych miejsc prowadzona jest przez Pakistańczyków i Hindusów. Nie zawsze mówią oni po angielsku. "Ekel" - to jedzenie po arabsku, po tym kucharz albo pokaże Wam menu ze zdjęciami albo zaciągnie do kuchni i pokaże co ma w garnku.

Talerz dla dwóch osób w pakistańskiej piekarni - 2 riale razem z Colą.
Dwa talerze mięso (baranina i kurczak), ryż i sałatka - kuchnia pakistańska ok 4riali.
W takich barach nie ma Wifi, ani toalety; jest tylko miejsce do umycia rąk. Zazwyczaj dawano nam łyżkę i widelec, nóż sporadycznie.
Część tych miejsc może być zamknięta w czasie sjesty - nawet banki i urzędy są zamykane od 14 do 16.
Najdroższy obiad zjedliśmy w Surze w restauracji - ryba, chleb, przekąska i napoje to 18riali.
We wszystkich miejscach oferowane są świeże soki, tylko uprzedźcie, że bez cukru. Tak samo z kawą i herbatą, jeżeli nie chcecie z mlekiem i cukrem, to musicie to zaznaczyć od razu. Mała podpowiedź, kawa to Nescafe, prawdziwą piliśmy tylko w stolicy.

Toaleta
Wspomniałam Wam już, żebyście kupili sobie papier toaletowy. W wielu publicznych toaletach go nie ma. W tych bardziej turystycznych miejscach są one bardziej europejskie. W tych bardziej na odludziu są "do kucania" i jest wężyk :) Po kąpieli w słonej wodzie, to nawet fajne udogodnienie. Jeżeli chodzi o wodę do mycia, to nie kupujcie tej pitnej. Zatrzymajcie puste butelki i napełnijcie je w darmowych kranikach. Przy każdym meczecie jest taki kran, toaleta oraz miejsce ablucji. Trzeba tylko pamiętać, że miejsce dla pań jest zazwyczaj gdzieś z boku. Ja osobiście wolałam się myć mokrymi chusteczkami i spłukiwać wodą z butli; te łazienki przy meczetach ....

Wodopój - lokalni mieszkańcy piją taką wodę, myśmy się w niej tylko myli.
Jeżeli planujecie trekking w Jabal Shams, to możecie poprosić o udostępnienie pryszniców w resortach znajdujących się przy punkcie widokowym - koszt 3 riale (mają też wifi i kawę z automatu).
Porządne prysznice, mycie włosów oraz pranie (limit bagażu) robiliśmy we wspomnianych hotelach. 

Bezpieczeństwo
Oman jest jednym z najbardziej bezpiecznych krajów świata. Jeżeli chodzi o zagrożenia, to raz widziałam węża w wadi. Na pustyni skorpiona nie widziałam. Dwa razy pogryzły mnie komary. Raz stanęłam oko w oko z karaluchem. Przed wylotem wykupiłam ubezpieczenie podróżne na dwa tygodnie - kosztowało niecałe 90zł w AXA.
Co może być frustrujące, to w weekendy wielu miejscowych robi sobie długie nocne pikniki ze światłem i głośną muzyką. Jeżeli chcecie spać, to wybierajcie odludne miejsca. Na północy w Wadi Tiwi napotkaliśmy się z "przewodnikami", którzy chcą odpłatnie pokazywać drogę. Żądają 5riali - czyli 50 zł za 5 minutowy spacer. Gorzej, że niekoniecznie pokazują właściwą drogę.....

Jazda samochodem
W Omanie samochody mają zamontowane ostrzeżenie o przekraczaniu 120km/h. Denerwujące Bi Bi Bi Bi...  W niektórych samochodach odzywa się tylko kilka razy i milknie. Szybciej i tak pojedziecie tylko na bocznych drogach, wszystkie główne mają radary. Ograniczenie na 3 pasmowej trasie może być nawet do 80km/h! Na autostradzie to 120. W każdej małe miejscowości (typu 2 domy), to 60 i niżej. I te progi zwalniające!!!! Jeżeli planujecie zwiedzić cały kraj w dwa tygodnie, to od razu zmieńcie plany.

Taki widok, to norma.
O tym, co nam się udało zobaczyć, przeczytacie w następnym wpisie.

4 komentarze: