poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Gouda

Po mojej ostatniej wizycie w Amsterdamie i po tym, jak obiecałam sobie, że za dwa dni odwiedzę Muzeum Van Gogha, wylądowaliśmy w Gouda. Tak w tym mieście, gdzie robią ser. Co ciekawe, nie wymawia się tej nazwy "gouda" tylko coś jak "hałda" z bardzo charczącym "h". Van Gogh też nie czyta się prze "g", ale właśnie przez to charczące "h" - "Van Hoh". Tym nas oświecił kierowca taksówki wiozący nas z lotniska w Rotterdamie. Jak już wspomniałam wcześniej mieliśmy lecieć do Amsterdamu, ale tamtejsze prywatne lotnisko jest zamykane na noc. Ponieważ nasz pasażer się spóźnił, to został nam Rotterdam. A że w mieście odbywały się jakieś konferencje i wszystkie hotele były przepełnione, to firma zarezerwowała nam spanie w "serze".

I tutaj są kanały.
W poszukiwaniu kawy i kapitana (który już gdzieś ją znalazł) przemierzyłam centrum miasta wzdłuż i wszerz.

Uroczy ratusz i rynek, gdyby nie te samochody i pogoda.
 W końcu znalazłam kawiarnię, w której zaszył się mój kolega.
-"A czemu nie używasz nawigacji w telefonie?" - zapytał mądrala na mój widok z papierową mapą w ręku.
Hmmm. Dzięki temu, że nie używam współczesnych cudów technologii i że nie umiem czytać mapy, odwiedziłam już wiele ciekawych miejsc w życiu. 😁

Zdrowy początek dnia: smoothie bowl i napar z imbiru i cytryny.
Mniej zdrowa kontynuacja: kawa i cinnamon scone.
Po takim śniadaniu udaliśmy się do hotel, żeby się wymeldować. Prowadził kapitan, więc doszliśmy tam w pięć minut (w przeciwieństwie do mojego dwudziestominutowego spaceru).

wiosna w Holandii
Co do sera, to w Goudzie znajduje się fabryk i muzeum. Mój kolega poświęcił się i nawet spróbował parę gatunków. Ja ser lubię tylko do wina, a na to było za wcześnie. 😉

6 komentarzy:

  1. Bo ogoólnie w holenderskim nie wymawia się litery 'g' ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ze nie wymawiaja G to jedna sprawa; ale to charczace H to inna sprawa ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. To taka holenderka miniprzygoda wiedze.... jeszcze jakies miejsca odwiedzone?

    OdpowiedzUsuń