W końcu zawitałam ponownie do Australii! Poprzednim razem byłam tu jeszcze z liniami lotniczymi z Półwyspu Arabskiego, a było to już ponad 10 lat temu. Była to moja pierwsza wizyta w stolicy stanu Wiktorii (ale nie całego kontynentu, chociaż w latach dwudziestych ubiegłego wieku miasto to pełniło taką funkcję).
W Melbourne mieszka ponad 4 miliony mieszkańców i jest to druga co do wielkości metropolia (po Sydney). A co jest stolicą kontynentu? Canberra. Wiedzieliście o tym? Ile osób myślało, że Sydney, Melbourne ewentualnie Perth? Nie byliście w tym przekonaniu sami. ;)
Ale wróćmy do mojego dnia tutaj.
|
Sierpień to środek zimy na Antypodach, jak widać nie są one zbyt ostre. |
Ponieważ walczyłam z jet lagiem i zmianą klimatu (padało i wiało), to postanowiłam zapoznać się z miastem korzystając z darmowego City Tram.
|
Zabytkowe tramwaje linii 35 zabiorą nas do najważniejszych punktów miasta. Dzięki nagranemu komentarzowi wiadomo gdzie wysiąść. |
Warto podkreślić, że wszystkie tramwaje w "zielonej strefie", czyli w ścisłym centrum są bezpłatne.
|
Podjechałam pod stadium o jakże znanej nazwie, |
|
do portu |
|
i pod parlament. |
W mieście jest sporo atrakcji między innymi: zoo, ogród botaniczny, SeaLife, park rozrywki, skarbiec i kilka muzeów które chętnie bym odwiedziła. Na ten wieczór miałam jednak już inne plany.
|
Sto dolarów australijskich i magiczny wieczór był mój! |
I jak Wam się podoba taki dzień?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz