Haji Lane to mała uliczka w arabskiej dzielnicy Singapuru.Wieczorami słynie z życia towarzyskiego, otwartych barów i muzyki na żywo. Za dnia jest rajem dla miłośników mody, powiedzmy alternatywnej (chociaż jednym z moich ulubionych miejsc okazał się sklepik z ubraniami jak dla wyższych sfer brytyjskich).
W zamkniętej dla ruchu kolorowej alejce znajduje się duża ilość butików z niesztampowymi ubraniami oraz dodatkami, jak i elementami wystroju wnętrz. I tutaj właśnie spędziłam swój ostatni dzień minionej rotacji.
|
Niebo dla miłośników torebek vintage. |
|
Kot Jack pilnuje interesu. |
|
|
|
Sweterek z nadrukiem Paryża zabrałam do domu. |
|
Tu mierzyłam piękną suknię maksi, ale niestety Azjatki są niższe ode mnie i ta sięgała mi tylko do połowy łydki. |
|
|
Po fiasku z sukienką pocieszyłam się pleciona metalową bransoletką zakupioną w "eighty two" |
|
|
|
Tutaj natomiast upatrzyłam notes. |
|
|
foto: interent |
Po tak spędzonym dniu, spędziłam kolejne 20 godzin w podróży, by teraz cieszyć się dwutygodniowym odpoczynkiem w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz