Musimy zatem cofnąć się do roku 2004, byłam wtedy studentką i nie miałam zielonego pojęcia o lataniu.
Tak wyglądała moja wiedza o samolocie w 2004 roku. foto: kwejk.pl |
Tam podczas zajęć wpadła mi w ręce gazeta z ogłoszeniem o pracę: szukano stewardess do linii lotniczych na Półwyspie Arabskim.
Z marszu wybrałam się tam z dwiema koleżankami, chociaż żadna z nas o karierze w chmurach nie marzyła. Zostałyśmy zaproszone na rekrutację na dzień następny, poproszono nas też o CV, zdjęcia i odpowiedni ubiór. Udało mi się przejść przez wszystkie etapy, po kilku tygodniach dostałam "złoty telefon", czyli poinformowano mnie, że dostałam pracę. Na wylot do "Arabowa" zdecydowałam się dopiero po zakończeniu roku akademickiego, kilka miesięcy później (pozwolono mi wybrać dogodną dla siebie datę).
I tak dostałam swoją pierwszą pracę w lotnictwie. Szczęśliwy traf.
Później było jeszcze długie szkolenie, loty próbne i praca, którą pokochałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz