Dziś ostatni wpis z maja. Wiem, że trochę się to przeciągnęło, ale był to miesiąc w którym sporo się działo. W sumie wyszło mi tylko 9 dni w pracy. Były to natomiast wszystkie nowe miejsca (Morcote, Lugano, Kosowo) i nowa firma, i nowy samolot (to znaczy, nowy dla mnie).
|
W hotelu w Albanii dali mi nawet żelazko do pokoju. Niby rzecz oczywista, ale w Szwajcarii odmówili - względy bezpieczeństwa. Przed każdym lotem oprócz przygotowania kateringu, menu i zrobienia zakupów, trzeba też siebie doprowadzić do wyglądu :) Mundur wyprasowany, buty wyczyszczone...
|
|
Czereśnie (dowiedziałam się od koleżanki, że pasażerowie je lubią, tak wypytanie o ich preferencje też są częścią pracy), kwiaty pasujące kolorem oraz lokalne gazety.
|
|
Moi najmłodsi pasażerowie zażyczyli sobie nuggetsy z kurczaka. A że wszystkich nie zjedli.... Francuskie "manger sur le pouce" z lekcji z Panem od francuskiego mi się tu przypomina. Czyli jedzenie w biegu.
|
|
Po pierwszym odcinku, a przed kolejnymi dwoma.... Zdjęcie z silnikiem 😂. Prawie, prawie. Obserwujcie mój profil na FB, aby być na bieżąco.
|
|
Pusty lot, czyli czas aby posprzątać, ale też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie (i nagrać filmik).
|
|
A po locie? Ta mniej wspaniała strona pracy, czyli tacham do hotelu pranie (bo FBO tutaj tego nie robi). Segreguję, liczę, wypełniam formularz i oddaję housekeeping. Następnie odbieram i tacham na pokład. A w hotelu w Bazylei musiałam jeszcze sama prasować, bo nie było tego w ofercie.
|
|
Po takiej ciężkiej pracy zasłużony odpoczynek w hotelowym SPA!
|
I tak kończę z wpisami z maja. Który był Wasz ulubiony?
Ten o pracy, chociaż Szwajcaria też ładna.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńŁadnie wyglądasz w mundurze.
OdpowiedzUsuń