czwartek, 11 lutego 2016

Syberia - artykuł



Poniżej mam dla Was artykuł, który napisałam dwa lata temu. Dotyczy on mojej pierwszej wizyty na Syberii. 

Czasami moja praca zabiera mnie w bardzo dziwne miejsca. Do miast, do których w innych okolicznościach nie byłoby mi dane dotrzeć.

Tym razem firma zapewniła mi możliwość zwiedzenia jednego z największych miast Syberii, dokładnie mówiąc – Krasnojarska. Moja mama na wieść o tym, spytała z przejęciem, czy zapakowałam ciepłe ubrania. To prawda, że temperatura w zimie w tej części świata może osiągnąć rekordowo niskie 50 stopni, ale będąc w czerwcu skarżyłam się raczej z powodu upału, niż odczuwanego chłodu.

Nie wiedziałam, czego się spodziewać po tym wyjeździe. Syberia do tej pory kojarzyła mi się z gułagami i zsyłkami, o których się naczytałam w książkach. Zastanawiałam się, jak żyją ludzie, jak mieszkają i czy uda mi się gdzieś wypić kawę. Widok popularnych Fast Foodów rozwiał moje obawy. 

W czasie spaceru - w jednej z lokalnych kawiarni, spotkałam się z taką oto niespodzianką. Niestety upał zmusił mnie do wzięcia kawy mrożonej i do tej pory nie rozwiązałam tej zagadki.

Czechow nazwał Krasnojarsk najpiękniejszym miastem Syberii. Nie wiem jak wyglądało ono w jego czasach, obecnie  ta prawie milionowa aglomeracja posiada kilka perełek architektonicznych, których nie udało się zniszczyć następnemu reżimowi. Spacerując ulicą Lenina można dostrzec pozostałe drewniane domy, a wspinając się na wzgórze odwiedzić kaplicę uwiecznioną na dziesięciorublowym banknocie.


piękne, stare budownictwo



 Jednak większość turystów przyciąga rozciągający się wokół park narodowy ze swoimi niezwykłymi skalnymi formacjami, na które często wspinają się odważni .

Mnie przyszło spacerować po tym mieście w trzydziestostopniowym upale i nie w głowie była mi jakakolwiek wspinaczka. Sam spacer był udręką, a to ze względu na różnice czasu. Tego dnia przyszło mi jeść śniadanie w hotelu o godzinie drugiej w nocy czasu polskiego. Tylko fakt serwowania tradycyjnych ciepłych placuszków serowych osłodził mi gorycz poranka.

Ale w drogę! Rozklekotanym autobusem, w którym kontrolerem biletów są panie ubrane w kelnerskie fartuszki siedzące obok kierowcy, dotarłam do ulicy noszącej imię wielkiego przywódcy – Lenina ( z pomnikiem uprzednio wspomnianego). 



Doprowadziła mnie ona do kilku bogato zdobionych drewnianych domków. Były one budowane jako tymczasowe miejsca zamieszkania w połowie XX wieku. Część z nich pomimo złego stanu nadal jest zamieszkała, przez dziury w płocie można zajrzeć do ich ogródków, a przez źle zasłonięte okna, znajdujące się tuż nad poziomem ziemi,  do cudzych pokoi. Idąc dalej ujrzałam rzekę Jenisej, najbogatszą w wodę rzekę Syberii,  na której znajduje się piąta na świecie pod względem wielkości hydroelektrownia. Ponieważ był późny czerwiec nad brzegami rzeki w mieście spacerowały tłumy odświętnie ubranej młodzieży, która właśnie skończyła rok szkolny. Wybrzeże w centrum miasta jest odnowione i dobrze utrzymane, znajduje się tu wiele kawiarni na świeżym powietrzu, gdzie serwują nieodłączny schłodzony kwas, świetny na taką pogodę. W samym centrum znajduje się też Central Park, czyli Park Centralny. Jak widać nie tylko Nowy Jork może się nim poszczycić. W środku wiele atrakcji dla najmłodszych i tych trochę starszych. Przez chwilę kusiło mnie, żeby dać sobie postawić tarota, albo powróżyć z ręki, ale zniechęciła mnie moja ograniczona znajomość języka. Nie mówiąc już, o tym, że gdyby wywróżono mi, że jeszcze nie wracam do domu, pewnie uznałabym to za dobry żart....

Już myślałam, że pożegnam się na pewien czas z daleką Rosją, kiedy okazało się, że nie wracam jeszcze do Europy, tylko udaję się dalej, do obwodu tiumeńskiego. Ktoś może zapytać po co jechać do Niżniewartowska? I będzie miał racje. Dwustupięćdziesięciotysięczne miasto zawdzięcza swój rozkwit odkryciu złóż ropy naftowej w latach sześćdziesiątych. Przedtem było ono ważnym portem rzecznym nad Obem, ale to czarne złoto spowodowało jego gigantyczny rozwój i uzyskanie praw miejskich. 

Ob - druga największa rzeka Rosji

Wszystko w tym mieście jest nowe. Jedyny pomnik, który udało mi się znaleźć, był wzniesiony na tydzień przed moimi odwiedzinami. Może to i lepiej, bo tym razem nie przedstawiał on Lenina, ale Anioła Pokoju.

bardzo nowy i bardzo błyszczący Anioł Pokoju

 I tu brzegi rzeki stanowiły główną atrakcję turystyczną (trudno tu mówić o jakiekolwiek turystyce, nie licząc mnie tego dnia), a miejscowym dawały miejsce spotkań. Nie było tu jednak kawiarni serwujących kwas i zielonych parków. W mieście oprócz nowo wybudowanych imponujących bloków nie ma nic.

Z powodu braku innych rozrywek w Niżniewartowsku postanowiłam odespać zgubione godziny, hałas za oknem i nieustająca jasność utrudniały mi to zadanie. Hotel w którym przyszło mi nocować, był jednym z nielicznych i oprócz braku windy mógł się też pochwalić kremowymi zasłonami, zupełnie nieodpowiednimi na Białe Noce. Fascynujące zjawisko, do którego nigdy nie uda mi się przywyknąć. Pamiętam jak dziś swoje pierwsze spotkanie z nim w Saint Petersburgu. Pamiętam również minę mojego rozmówcy, kiedy zapytany dlaczego jest jasno, skoro jest noc, odpowiedział, bo są BIAŁE NOCE. Niby oczywiste, ale jednak kiedy doświadcza się samemu nieustającego światła, naturalny rytm doby staje się pojęciem abstrakcyjnym.

Tymczasem w Niżniewartowsku schowałam głowę pod kołdrę, co okazało się dobrą metodą, a już następnego dnia wracałam do domu z niezapomnianymi wspomnieniami z pierwszych odwiedzin na Syberii.




3 komentarze:

  1. Syberia to przepiękne miejsca i każdy znajdzie coś, co go urzecze w niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i bardzo chętnie znowu tam polecę. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Bardzo interesująca wyprawa

    OdpowiedzUsuń