środa, 25 sierpnia 2021

Islandia cz. II

 Dziś zabieram Was w dalszą podróż po Islandii. Mogę Wam powiedzieć, że przez dwa tygodnie nie nudziliśmy się ani razu. Dni mieliśmy wypełnione po brzegi. Zaczynamy!

Dzień 5.

Kanion Fjaðrárgljúfur.

A ten wodospad był po drodze. Nawet nie wiem jak się nazywał. Jedziecie samochodem maks. 90 na godzinę i non stop chcielibyście się zatrzymywać i robić zdjęcia.

Niestety nie ma wielu miejsc do zatrzymywania się,  brak też pobocza.

Czarny wodospad - Svartifoss jest w Parku Narodowym Skaftafell. Parking płatny 750ISK od samochodu w kiosku (trzeba znać rejestrację pojazdu i wpisywać ją z myślnikiem).

W informacji pomogą Wam wybrać trasę. Wszędzie mówią po angielsku. Po 3 godzinnym spacerze dotrzecie do lodowca Skaftafellsjökull. Pamiętajcie żeby zawsze mieć ze sobą ubranie na zmienną pogodę, krem do opalania, jedzenie i wodę. Na szlakach nie ma sklepów and toalet.

Hof, czyli mała osada z tradycyjnym kościółkiem.

Fjallsárlón - jezioro polodowcowe. Te wszystkie atrakcje znajdują się jedna obok drugiej przy Golden Circle.

Diamon Beach - czarna plaża gdzie przypływa lód i czasami foki. Wspominałam już, że mieliśmy piękną pogodę, ale bluza z kapturem i tak się przydała.

Glacier Lagoon. Te małe punkciki na pierwszym planie to foki.

Po tak pełnym dniu udaliśmy się na nocleg na kolejny kamping. Ja jestem nim zachwycona, ale opinie w internecie czytałam różne. Nie jest to duży, zielony teren. Śpi się na parkingu przy Viking Cafe. Z plusów za 2000ISK od osoby dostaje się bilet do kolejnej atrakcji - Vestrahorn (warty 900ISK) oraz nielimitowany gorący prysznic. To był najlepszy prysznic w czasie naszej przygody kempingowej. Mają tam też pokoje, niestety były zajęte. 

Dzień 6.

Vestrahorn i przylegający teren to malownicze miejsce. W czasie naszego pobytu kręcono tam serial Netflix'a. Jak widać na zdjęciu, poranki są chłodne. Mam na sobie koszulkę, bluzę z kapturem, cienką puchówkę i kurtkę przeciwdeszczową. W ciągu dnia chodziliśmy nawet w krótkim rękawie.
Jadąc dalej drogą numer 1 - czyli najlepszą drogą na wyspie, po około 30 minutach natraficie na bardzo fajną plażę z czarnymi kamyczkami. Uważajcie tylko na owce, od tego punktu na mapie lubią wyłazić na drogę.
Bazaltowy Kanion - Stuðlagil. Można go podziwiać z dwóch miejsc: tylko z góry lub zejść do niego. Aby móc zejść aż do wody (w jednym miejscu jest lina, ale nie jest to trudne zejście) kierujcie się na farmę Klaustursel. Nie mam jej na mapie Google, ale aplikacja Mapsme nas doprowadziła. Jedźcie do końca przez most - do ostatniego parkingu tuż przy wodospadzie, zaoszczędzi Wam to 2km spaceru w kurzu. Najlepiej oglądać kanion w słońcu, czyli przed 15.

Nocleg mieliśmy w ramach Camping Card w Möðrudalur. Jest to najładniejszy z kempingów, który odwiedziliśmy. Kuchnia mieści się w tradycyjnym domku pokrytym trawą. Prysznic znowu na monety i na dodatek tylko dwa - nie doczekaliśmy się. Obok jest restauracja i kawiarnia - o cenach i o jedzeniu napiszę Wam w osobny wpisie.

Dzień 7.

Dettifoss - ogromny wodospad. A za nim Selfoss. Warto podejść 1,4km po skałach, żeby ten drugi zobaczyć. Ogólnie do większości atrakcji trzeba podejść minimum 1km. Koniecznie weźcie dobre buty.

Po drodze mieliśmy zaplanowany Kanion Asbyrgi - nie polecam. Zdjęcia w internecie były robione z góry (my mieliśmy drona, ale nawet go tam nie puszczaliśmy). Kanion nie jest warty odwiedzin.

Viti - krater z jeziorem. Islandia to oczywiście wyspa wulkaniczna. Jest bardzo dużo nieczynnych kraterów, są też i te aktywne wulkany.

Tuż obok krateru znajdują się gejzery błotne - Hverir.

Tego dnia zaliczyliśmy jeszcze jedną wpadkę - Jezioro Myvatn i jego okolice. Jezioro jest ładne, ale podobne mamy w Polsce. Obok znajdują się jaskinie, niektóre z wodą. W internecie można znaleźć bardzo ładne zdjęcia lazurowej wody. To tak nie wygląda, poza tym czytałam opinie, że woda zawiera bakterie E - Coli. Nad samym jeziorem w lecie jest masa meszek. Jeżeli goni Was czas, to możecie sobie te okolice darować.
Nocleg spędziliśmy na kempingu w Heidarbaer. Wchodził on do naszej karty. Prysznic dodatkowo płatny 400ISK bez limitu. Bierze się go na publicznym basenie. Na basen już się nie załapaliśmy, bo był do 20 otwarty. 

CDN

4 komentarze:

  1. Mega szczegółowy opis, świetne widoki i super zdjęcia .. z pewnością się tam kiedyś wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miły komentarz.
      Islandię gorąco polecam!

      Usuń
  2. Czy podczas wycieczki był czas refleksji nad dziejami Ziemi, erupcjami wulkanów, historią życia, powstania Układu Słonecznego? Nie byłem w takim miejscu, ale widoki lawy, czarnej plaży, gorących wyziewów, itd. sklanialyby do takich przemyslen. Oczywiście na wakacjach trzeba cieszyć się przede wszystkim widokami i przygoda więc tak tylko pytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed wyjazdem trochę poczytałam o wyspach wulkanicznych :)
      Ale dużo większe refleksje naszły nas później- przy pękniętych płytach tektonicznych i aktywnym wulkanie. Wypływająca lawa robi wrażenie.

      Usuń