niedziela, 7 grudnia 2025

Bazylea w świątecznej odsłonie.

Po nielotnym listopadzie przyszedł czas na grudzień. Już pierwszego dnia ostatniego miesiąca roku pańskiego 2025😉 ruszyłam do pracy.
Gdzie? Zapytacie. 
Do Bazylei!

W tym roku w hotelu pojawiły się nowe dekoracje i nowi ludzie. 
Ale już następnego dnia spotkałam starych znajomych z restauracji i recepcji. 😀

W dzisiejszym blogu pokażę Wam jak wygląda miasto w świątecznej odsłonie. 

Muzeum zabawek jak co roku jest pięknie ozdobione.
I to nie tylko parter, ale cały budynek oplatają girlandy.


Rok rocznie witryny muzeum mają inny temat przewodni. Te  sprzed trzech lat możecie zobaczyć tutaj.

I tak, od trzech lat bywam w Bazylei. Ostatnio, jak wspominałam, dużo rzadziej, ale bywały lata, że spędzałam tutaj baaaaardzo dużo czasu.

Przy Muzeum Historycznym co roku staje taka ruchoma szopka. Wieczorem jest podświetlana
Na tym samym placu rozkłada się jeden z dwóch jarmarków świątecznych.

Nie wiem, czy udało się Wam zajrzeć w tym roku już na jakiś jarmark świąteczny, czy jeszcze nie. Zwyczajowo jest tam drogo (przynajmniej ja mam takie doświadczenie), a w Szwajcarii jest super drogo. 😉

Ozdoby dachów straganów.


Ładne tu rzeczy mają. Pooglądałam. Pochodziłam. I poszłam dalej.


Podoba mi się, że mają dużo rękodzieła. I jeszcze więcej jedzenia. Kilka lat temu spędzałiłam tutaj sporo czasu z pilotem. I mogę Wam zdradzić, że jarmarki są lepsze w towarzystwie.


Sklepy też wystawiły ozdoby.


Niektóre dosłownie wystawiły na zewnątrz.


Przepiękny dziedziniec ratusza i przepiękna choinka.


A przed ratuszem ogromna druga. Bo kto bogatemu zabroni?


Tu też poszli na całość.


Po tylu latach nadal odkrywam nowe zakamarki miasta.  Nie przypominam sobie, żebym tutaj była. A może ten wystrój mnie zmylił?


Sklepy z ozdobami świątecznymi przeżywają teraz oblężenie. Ten jest całoroczny!

Drugiego dnia odwiedziłam kolejny jarmark. Ten położony jest przy katedrze. Znajdziecie na nim więcej atrakcji dla dzieci. Tutaj też pochodziłam i pooglądałam i nic nie kupiłam.🤷‍♀️

A nad głowami gwiazdy.


I grube amorki.


Co by tu kupić? Może coś w narodowych barwach?


Tutaj dostałam oczopląsów. Tyle tu wszystkiego pięknego. I aż żałuję, że mam w domu ozdób do końca mojego i pewnie kogoś innego życia.


Ale na przykład chrząszcza na choinkę nie posiadam. 😉

I jak Wam się podoba taki klimat?

Za tydzień zapraszam na bloga po zupełnie inny. Lecimy na szesnaście godzin na Bahamy!