sobota, 31 maja 2025

VVIP, czyli jak czytać ogłoszenia o pracę - cz.III

Dzisiaj kolejny pomocny wpis o tym, jak czytać ogłoszenia o pracę.😀
Część II.
Część I.

Zacznijmy od tego, że tu mamy nazwę rekrutera. Co jest dużym plusem, bo możecie sprawdzić, czy jest to prawdziwa firma. (Pamiętacie ten wpis o scamie?)
VVIP - czyli Very Very Important Person - w Europie rzadko używane sformułowanie. Na Starym Kontynencie przeważnie mamy "tylko" VIP.
Royalty - to rodzina królewska. To kolejna wskazówka, że ogłoszenie dotyczy pracy na Bliskim Wschodzie. W Europie nie ogłasza się prac dla rządów / rodzin królewskich. Nie znajdziecie oferty zatrudnienia w internecie, żeby latać dla króla Wielkiej Brytanii. 
Accommodation and housing allowance - mogę się mylić, ale nie przypominam sobie firmy w Europie, która zapewnia takie bonusy swoim załogom. (Wyłączam tutaj hotele na czas pobytów.)
Czyli aplikując na tę ofertę na początku dostaniecie hotel (luksusowy), a później pieniądze na własne mieszkanie - niekoniecznie w pełni będą one pokrywać koszty.
Co do wymagań, to nie są one zbyt wysokie. W takich firmach uczą Was konkretnego serwisu. Latanie tam jest bliższe linią lotniczym niż private jet.
Polecam na początek kariery i dla młodych, chcących przeżyć przygodę (i dla pieniędzy, bo to jest tax free).

VistaJet - ich ogłoszenie często się pojawia, dlatego postanowiłam je przeanalizować.
Na początek, przed aplikowaniem dobrze jest sprawdzić, do kogo wysyłacie swoje CV. Poszukajcie też opinii o tej firmie. (W nawiasie powiem, nie cieszą się dobrą.)
Tutaj wyraźnie jest zaznaczone, że oferta skierowana jest do osób z Europy lub UK.
Jeśli macie jakiś inny paszport, to niestety nie możecie ubiegać się o zatrudnienie. Musicie też odczekać 12 miesięcy od ostatniej próby.

VistaJet oferuje rotację 17 na 13. Oznacza to, że siedemnaście dni pracujecie, a trzynaście macie wolnego. Jest w ogłoszeniu również zaznaczone: you will proceed from base on day 1, co jest klarowną wiadomością - macie pewność, że nikt Wam nie ruszy tych trzynastu dni.
(Z tego co wiem, mogą Was poprosić o wcześniejsze przybycie lub zostanie dłużej. Te dni są jednak ekstra płatne.)
Preferred base - baza. Firma ma listę miast, z których możecie wybrać Wasze lotnisko wylotowe. To tam, będziecie zaczynać i kończyć pracę. Z moich informacji wynika, że Polski nie ma na liście. Miałam koleżankę, która dla nich pracowała i miała Berlin jako swoją bazę. Mówiła, że często można było się dogadać i prosić o odesłanie do domu- do Warszawy. Ale, nieraz musiała brać nocny pociąg, aby pierwszego dnia być na lotnisku w Berlinie, gdzie oficjalnie zaczynała swoją rotację.
Cabin Management team - nazwijcie mnie "senior mama", ale jak widzę coś takiego, to od razu zapala mi się czerwona lampka w głowie. Ktoś będzie nade mną wisiał i mnie nadzorował. (I z tego co wiem, to Vista, tak jak Emirates lubi raportować.)

Training -Vista jest specyficznym operatorem prywatnych jetów. U nich wszystko jest bardzo zestandaryzowane. Ktoś dla Was zamawia katering, Wy odpowiadacie za zakupy, standardowy serwis i wystrój kabiny. W czasie treningu uczą Was wszystkiego, dlatego jest to dobra okazja dla początkujących.

I znowu prośba, aby nie aplikować ponownie w czasie 12 miesięcy. 
Jeżeli ubiegacie się po raz drugi do tej samej firmy, dobrze jest zmienić swoje CV. Dodać nowe zdjęcie, nowe umiejętności. W czasie rozmowy z pewnością padnie pytanie: "Co zmieniło się od ostatniego razu?"

Ostatnie zdjęcie pokazuje wymagania. Zauważcie, że nie ma wymogu pracy w lotnictwie.😏 Jest tylko wymóg customer service.
Second passport - w Polsce można go uzyskać.

Pytania?
Napisz pod postem, na moim FB lub Insta.
Odpowiem. 😊


niedziela, 25 maja 2025

"Hotelowy zawrót głowy " - recenzje

Jeżeli śledzicie mój profil na Facebooku lub Instagramie, to dzisiejszy wpis możecie pominąć 😉.

Dla tych, którzy jeszcze nie czytali - zapraszam na dwie recenzje mojej ostatniej książki: "Hotelowy zawrót głowy".


I


Tutaj możecie znaleźć link do strony "Sztukater".
Za recenzję bardzo dziękuję.




Link tutaj 

Dziękuję "Kącik z magią" za miłe słowa.

Zapraszam do kontaktu recenzentów, chętnie umieszczę Wasze opinie na swoich mediach społecznościowych.

niedziela, 18 maja 2025

Cessna Citation Jet 525

 Z mojego poprzedniego wpisu mogliście dowiedzieć się, że leciałam na najmniejszym (do tej pory) samolocie.

O innym małych prywatnych jetach, na których pracowałam, możecie poczytać: Falcon 50 i Learjet 60.

Samolot w czasie mojej majowej pracy okazał się miniaturowy.
Niestety cały czas byłam z pasażerami i nie mogłam go dokładnie obfotografować.
Czytam książkę i oglądam instrukcję bezpieczeństwa.

Cessna jest samolotem rodem ze Stanów Zjednoczonych. Ten model jest w produkcji od 1989 roku. Co ciekawe, typ ten może być pilotowany przez jednego pilota! W lotnictwie cywilnym w Europie jest to niedopuszczalne, ale w USA prywatni właściciele często latają w pojedynkę.
Stewardessa jest na pokładzie całkowicie zbędna. 😉 Jest termos z gorącą wodą i szuflada z lodem i zimnymi napojami. Do tego koszyk z batonikami, orzeszkami i czipsami.
Samolot maksymalnie zabiera pięć osób. Cztery mają stoliki, jedna (ja) siedzi twarzą do drzwi.

Dobrze, że za plecami miałam okienko. Mogłam nakręcić kilka filmików ze startu i lądowania.

Taki typ samolotu wykorzystywany jest na krótkich lotach. W nowszych wersjach jest toaleta, w tej nie było. (Albo była "inop" - nie działająca.)

Na tym filmiki z YouTube możecie zobaczyć dokładniej, ile miejsca jest w takim samolocie. Panowie pokazują też "lodówkę" i półkę z przekąskami.

Ciekawa przygoda. Nowy typ samolotu ląduje w CV.
Jednak chętniej polatam na czymś większym. 😉

 


niedziela, 11 maja 2025

Z serii: dziwne loty

Jaki był mój najdziwniejszy lot? Chyba ten z paszportem.
W skrócie (dokładny opis znajdziecie w mojej książce "Opowieści pokładowe") historia przedstawia się następująco:
Bogaty pasażer zapomina swojego paszportu w Stanach Zjednoczonych. Wynajmuje samolot, żeby mu go przywiózł. Lecimy całą noc z jego paszportem z USA do Londynu. 😆
 

W porównaniu z tym, mój ostatni wylot nie był taki dziwny, ale do normalnych też nie należał.
Oceńcie sami.

Zacznijmy od początku. Dostałam telefon od brokera, że potrzebuje stewardessy. Będzie trójka pasażerów, dwa dni pracy i samolot najprawdopodobniej Legacy, ale może coś mniejszego.
Z chęcią się zgodziłam, bo nie miałam nic na ten tydzień. A dwa dni pracy są lepsze niż zero dni pracy.

Takimi ciekawostkami dzielę się z Wami na bieżąco na Instagramie.

Dzień przed, dowiedziałam się, że nie ma kateringu, a lot jest z Wrocławia, i że samolot będzie mały.
Zaczęłam się zastanawiać, po co ja tam będę.
Pytam brokerki - "Żeby mieć pewność, że wszystko idzie gładko. Spotkasz pasażerów w terminalu, zaprowadzisz ich na pokład. Jeśli będzie coś do picia, to im podasz. Opuszczasz samolot razem z nimi."
Jednym słowem, nie jestem na locie stewardessą, a opiekunką dla UM. 😂(Unaccompanied minor)
Tylko, że moi pasażerowie są dorośli.

A i jeszcze dowiedziałam się, że będę leciała tak małym samolotem. 😊

To był najmniejszy samolot, jakim przyszło mi lecieć. I stewardessa nie jest na nim potrzebna.

Co w takim razie robiłam przez te dwa dni?

Omawiała z handlingiem i pilotami lot - czas trwania, godzinę startu. Broker chciał też dokładnie wiedzieć, kiedy załoga się zjawiła i kiedy tankują. I co robili pasażerowie.
Witałam i żegnałam pasażerów w terminalu.
Zaproponowałam im napoje (tylko puszki i plastikowe kubki na pokładzie) oraz przekąski (w paczkach, bo talerzy oczywiście nie było).
I dwa razy przeleciałam się maleńką Cessną 525.
Jednym słowem: byłam bardziej koordynatorką lotu, niż stewardessą.
Ciekawe doświadczenie, ale wolę latać, jako załoga. 😏

niedziela, 4 maja 2025

Papiery, papiery, papiery - cz. II

Pierwsze czynności znajdziecie opisane tutaj. 

 Ważne jest to, aby wszystkie rachunki fotografować i opisywać na bieżąco. Szczególnie istotne jest to, gdy lata się na kilku samolotach i/lub dla kilku firm.
Staram się zawsze wieczorami uzupełniać dokumentację i robić zdjęcia paragonów. 
Jeżeli zgubicie jakiś świstek, to teoretycznie możecie być obciążeni tą kwotą. Teoretycznie, bo po drugiej stronie, też są ludzie i rozumieją takie sytuacje. Zostaniecie poproszeni o dostarczenie duplikatu faktury. 😉
Kiedyś walczyłam z firmą kateringową przez ponad miesiąc. Wysyłałam maile, dzwoniłam, prosiłam, żeby wysłali mi rachunek. W końcu się udało, ale co przeżyłam, to moje.

Wieczorami też zawsze w kalendarzu piszę gdzie tego dnia latałam, co wydałam (służbowe wydatki) i gdzie śpię. Pomaga to w późniejszym rozliczeniu dniówek, diet i odpowiedzeniu na wszelkie pytania.
Załogi na stałych etatach w dużych firmach przeważnie mają grafiki w lotniczych aplikacjach. (Nie dotyczy to operacji, gdzie jest jeden samolot z właścicielem)
Ja jako freelancer nie zawsze mam do nich dostęp, często dostaję go czasowo, a zdarza się, że i wcale.

Pamiętajcie, żeby nie tylko składać reklamacje. Jeżeli dostaniecie piękny katering, to warto im wysłać maila ze słowami uznania i podziękowaniem. Wszyscy lubimy być chwaleni.

Jak piszę służbowe maile?
W tytule zawsze umieszczam rejestrację samolotu. Ułatwia to życie mnie (mam foldery założone w skrzynce mailowej) oraz firmie, do której piszę. Dalej wpisuję kod lotniska i datę, a po ukośniku sprawę, w jakiej się zwracam.
Przykład: SP-TER, WAW, 30.04.25 / pranie
Przeważnie piszę po angielsku (bo z Polski latam bardzo mało). Pamiętajcie też, że w Stanach daty są przestawione.
W mailu zawsze trzeba być oficjalnym i profesjonalnym, nawet gdy, sytuacja jest napięta. Zawsze też podpisuję się imieniem i nazwiskiem i podaję numer telefonu z kodem.

W czasie lotu w wolnej chwili zapisuję, co zużyłam, czego brakuje i wszelkie uwagi odnośnie lotu. Po skończonym rejsie robię na tej podstawie przekazanie, listę zakupów, listę prania i talerzy oddanych do mycia (nie wszystkie firmy tego wymagają), listę dla mechaników (jeżeli coś nie działa) oraz raport z lotu.
Nie idę spać, dopóki nie wyślę raportu z lotu. Często piszę go (a raczej wklejam notatki) z taksówki jadącej do hotelu.
I nie ma znaczenia, że lot trwał 12 godzin. Praca stewardessy na prywatnym jecie nie kończy się wraz z opuszczeniem samolotu.

A jeśli jest kolejny lot? To jeszcze biorę się za przygotowanie kateringu - też przeważnie w taksówce.😁

Przed końcem rotacji piszę "handover" dla nowej dziewczyny wraz z listą ewentualnych zakupów. Chociaż w dobrym tonie jest, zrobić je samemu przed wylotem do domu.
Czekając na lot do domu (lub na pociąg, bo zdarzyło mi się wracać z pracy i tak) przygotowuję fakturę za swoje usługi. Prowadzę własną działalność i po każdej pracy, muszę wystawić rachunek. Czasami są to dwa - dniówki i osobno diety.
(Najgorzej, latać dla firmy z Niemiec lub Austrii, tam diety zależą od kraju, w którym się nocowało. I trzeba samemu podać należne kwoty.)

Jeśli podobał Ci się dzisiejszy wpis, daj znać w komentarzu!