W czasie obecnej przerwy od pracy odwiedziłam ciekawe miejsce - dla tych, co jeszcze nie wiedzą, pracuję na tak zwanej rotacji. Latam przez jakiś czas, aby później odpoczywać w domu.
Wracając jednak do tematu dzisiejszego posta, parę dni temu spędziłam wieczór z alpakami. Niedaleko Warszawy - w Zabrańcu znajduje się hodowla tych przesympatycznych zwierząt.
|
Pierwsze spotkanie, nadal nie jesteśmy do siebie przekonani. |
Przed wejściem na teren hodowli trzeba zdezynfekować ręce specjalnym płynem. Zwierzęta są wrażliwe na bakterie i wirusy.
|
Właściciele dali mi pudełko z marchewką do karmienia. Karmi się z ręki, alpaki nie gryzą. Jak widać, jedna próbowała mi ukraść zapas smakołyku. |
Alpaki jedzą głównie siano. W ciągu dnia przebywają na wybiegach - panie i panowie z podziałem na wiek trzymane są oddzielnie. Na wieczór wracają na zawołanie do alpaczarni, czyli stajni.
|
Dwulatki zobaczyły kota po drugiej stronie siatki i poszły go przepędzić. |
|
Gustaw ma kolorową czuprynę. |
W Zabrańcu w tej chwili mają 16 sztuk.
|
Nicoś strasznie płakał, bo chciał iść do swoich wybranek. Dawał się czochrać po głowie - większość alpak tego nie lubi. Nie należy też dotykać ogona, bo zwierze może kopnąć. Zdenerwowane pluje. |
|
A to puchata kulka na długiej szyi, czyli Baron. Z alpak pozyskuje się wełnę, ta na głowie przycinana jest ręcznie, resztę goli się maszynką. |
Na miejscu można też zamówić wełnę i akcesoria z niej wyrobione. Bardzo podobają mi się te zwierzaki i was namawia do odwiedzenia takiej hodowli.
Gratulacje zmiany stanu cywilnego! ładny kolor włosów-czy to specjalnie na tą szczególną okoliczność? wakacyjne pozdrowienia z Helu, Eliza
OdpowiedzUsuńOj, to nie tak. Ja na weselu byłam gościem :)
UsuńA włosy, bo nadszedł czas na zmianę.
Życzę udanych wakacji na Helu, bardzo mi się tam podobało.
Pozdrawiam