niedziela, 12 lutego 2023

W pracy - styczeń 2023 cz. II

 Początek stycznia miałam bardzo szybki. Po dziesięciu dniach latania między Kosowem, Astaną i Innsbruckiem wróciłam do domu na.... cztery dni. Zrobiłam małe pranie, zakupy, przepakowałam walizkę i w drogę!

Doleciałam z Warszawy do Zurychu, gdzie odebrał mnie kapitan i zawiózł do Bazylei. Tam już czekał na mnie samolot - Falcon 900, od razu wylecieliśmy do Dublina.

W Dublinie mieszka moja koleżanka z czasów jeszcze Licealnych. Kiedyś ją tam odwiedziłam, nie uwierzycie, ale było to przed tym blogiem. Później miałam jeszcze jeden lot biznesowy (nadal przed tym blogiem), a na koniec wybrałam się z partnerem na objazd Irlandii Północnej połączony ze ślubem owej koleżanki. To wspaniałe wydarzenie miało miejsce już kilka lat temu, dlatego tak bardzo cieszyłam się na nasze spotkanie.

Pogoda jak często tutaj nie dopisała, ale przynajmniej nie padało.

Po takich 24 godzinach czekała mnie nocka do Dubaju. O tym, że nie lubię latać w nocy już pisałam, więc nie będę Was zanudzać moimi cierpieniami.

Skromny "welcome table". Oprócz tego była miska z owocami, kwiaty i koszyk z czekoladkami ( ja akurat tego nie popieram, ale taki jest standard w tej firmie).
Przed nocnym rejsem dobrze jest też przygotować sobie chociaż część łóżek (lub samą pościel ubrać).

Co się robi z otwartym szampanem? Wylewa. A moje pasażerki wypiły tylko dwa kieliszki...

A później było pięć dni w Dubaju! (Tutaj też mam koleżankę).

Dubai Creek w starym Dubaju i tradycyjny transport.
Był też Dubai Mall.

I tradycyjnie zakupy przed kolejnym lotem.

"Welcome Table" z Dubaju (z zakupów w supermarkecie).

Trzeba przyznać, że katering Emirates jest na wysokim poziomie. Bardzo podoba mi się to, że do każdej potrawy dodają od siebie "garnish".

Powrót był przez Dublina, ale tylko zostawiliśmy tam nasze pasażerki i uzupełniliśmy paliwo i dalej do Bazylei. Pusty lot po pełnym jest fajny, bo daje dużo czasu na sprzątnięcie samolotu. Po lądowaniu piloci się zawsze śpieszą i poganiają człowieka. 

Rotację zakończyłam siedząc na dyżurze w tym samym hotelu co ostatnio ;)

8 komentarzy:

  1. Fajnie się czyta posty z tej serii!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że tego szampana nie możecie wypić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna rotacja. Dubaj zawsze super.

    OdpowiedzUsuń
  4. W styczniu tyle się działo, za to z Insta widzę, że luty spokojny 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej pracy nie ma takich samych dni, ani miesięcy. ;)

      Usuń
  5. Sałatka wygląda pysznie.

    OdpowiedzUsuń