Po sierpniowej rotacji na Challenger 350, gdzie narzekałam na małą przestrzeń do pracy, zupełnie niespodziewanie dostałam cztery dni na Falconie 50.
|
Już na tym samolocie i dla tej firmy pracowałam, ale długo się nie odzywali. |
|
Tutaj jest bardzo mało miejsca. Na szczęście moi pasażerowie chcieli tylko wino, ser i owoce. |
|
Część operatorów nie ma posiłku dla załogi, jeżeli lot nie jest długi. Mieliśmy tylko 2 godziny lotu przed nami, ale wpierw 3 godziny czekania w samolocie, bo musieliśmy wymeldować się z hotelu w południe. A po rejsie też jakaś godzina schodzi.... Dlatego robiąc zakupy na pokład rano przed lotem, kupiłam wszystkim po bułce i przygotowałam nam przekąskę (gotowych kanapek nie sprzedawano). |
|
A to moje miejsce do odpoczynku w czasie lotu. W tak małym samolocie nie ma siedzenia dla mnie. W czasie startu i lądowania siedziałam z pasażerami w kabinie. |
Jeszcze taka ciekawostka dla Was: w prywatnym lataniu jako freelancer często płacę ze swoich pieniędzy za taksówki, zakupy, zdarzyło mi się, że i hotele. Oczywiście na koniec miesiąca firma mi zwraca poniesione koszty, ale w czasie rotacji muszę mieć środki na koncie na pokr
ycie bieżących wydatków. Jeżeli ktoś z Was myśli o zmianie profesji, to upewnijcie się, że macie wystarczająco dużo pieniędzy na koncie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz