Już taki maj był... , a nie, to był marzec.
Siedzę w domu i czekam na loty. Żeby być szczerą, to nawet mam jakieś zaplanowane, ale cicho sza, żeby nie zapeszyć.
Z lotami jako freelancer, jest tak, że są, a później ich nie ma.
Ponieważ ten maj taki jakiś, to dopiero dziś mam dla Was nowy wpis. I nie wiem, dlaczego ten miesiąc taki jest, bo z zasady wiosna jest dobrym sezonem do latania.
Zdjęcie z czasów, gdy miałam etat. |
Czy chciałabym jeszcze polatać? Tak! Śnią mi się takie wyloty jak dawniej: Tahiti, Mauritius, Nowa Zelandia, czy Nowy Jork.
Czy to się jeszcze wróci? Koleżanka (latająca) zawsze mówiła: "to się już nie wróci". A ja mam jeszcze nadzieję. Chociaż wiem, że wiek już nie ten. 😉
No cóż, wypijmy za to. I za ten post. I za mój wisielczy humor.
Postaram się poprawić.
Uszy do góry!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDokładnie! Powodzenia. Będzie lepiej!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńA jednak w maju będzie wylot! Widziałam na Instagramie.
OdpowiedzUsuńCzekam na wpisy.
Z niecierpliwością czekam na twoje wpisy z podróży!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło to słyszeć.
OdpowiedzUsuń