Pracując jako stewardessa w prywatnym lotnictwie, nie zawsze muszę mieć aktualne szkolenie. (Inaczej jest w lotnictwie komercyjnym, gdzie musicie mieć wszystkie licencje i dopuszczenia.) Często jakieś (zdarza się, że tylko online) jest przeprowadzane przez firmę, w której ma się stały etat. Pierwszy jednak raz zdarzyło mi się, że jako Freelancer zostałam poproszona o odbycie całego treningu!
To były bardzo intensywne dwa dni. Wiele godzin spędzonych w sali, ale też wodowanie! W odpowiednim wdzianku (symuluje ubranie w wodzie), z kamizelką ratunkową wdrapywaliśmy się do tratwy. |
Początkowo byłam negatywnie nastawiona do tego pomysłu. Takie dwa dni nie dają mi licencji, jedynie certyfikat. A ów certyfikat nie jest nigdzie uznawany....
Cieszę się jednak, że odbyłam to szkolenie. Sporo się nauczyłam, poćwiczyłam ewakuację, walkę z ogniem i pierwszą pomoc. Dodatkowo zapłacono mi za udział 😉, co zawsze jest plusem.
Zajęcia prowadzone były między innymi przez załogę pracującą w niemieckim pogotowiu lotniczym. |
Przyznaję, że część wykładów była mało zajmująca. A w głowie już Święta. |
To teraz szukamy kolejnych lotów! W końcu jestem w pełni przeszkolona!
Ciekawe, że jest trening, skoro nie jesteś na etacie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, to nietypowe.
UsuńFajne zdjęcie w basenie, oby wiedza nabyta nigdy się nie przydała!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Też mam taką nadzieję :)
Usuń