wtorek, 9 czerwca 2020

Jak dotarłam do pracy

Pomimo panującej epidemii, po pięciu miesiącach w domu przyszedł czas powrotu do pracy. I nie byłoby tego wpisu, gdyby nie fakt, że wszystkie lotniska w Polsce pozostają zamknięte. Obsługiwane są tylko połączenia narodowe, a to nie pomogło mi w dostaniu się do Zurychu.

Krótkie podsumowanie zeszłej niedzieli:
07:00 pobudka
08:00 wychodzę z domu i okazuje się, że winda nie działa! Dodam tylko, że mieszkam na 9 piętrze i mam ze sobą 20kg walizkę. Ręce bolą mnie przez następne dwa dni. W międzyczasie ucieka mi zamówiony Uber.
08:30 podjeżdża drugi Uber
08:40 jestem na Dworcu Zachodnim
09:15 odjeżdżam Flixbusem w kierunku Berlina

Następne 8 godzin śpię, jem, oglądam filmy i czytam.
17:10 wysiadam w Berlinie (bez żadnej kontroli na granicy) i wsiadam w taksówkę na lotnisko Tegel (W taxi oddziela minie folia od kierowcy, a na lotnisku obowiązują maski.). Okazuje się, że moja służbowa karta nie działa, więc z mojego konta ubywa 40 euro.
17:30 jestem na zamkniętym lotnisku.

Z powodu koronawirusa większość lokali jest zamknięta. 
17:40 melduję moim kapitanom, że dotarłam na czas i czekam na lot. Dostaję odpowiedź zwrotną od kolegi, żeby firma wystawiła mi papier, że lecę do pracy, bo mogę mieć kłopoty.
18:00 rozpoczyna się odprawa na lot. Kioski do samodzielnego check-in są zamknięte. Pani przy stanowisku pyta się, po co lecę do Szwajcarii. Muszę pokazać list i załogową przepustkę.
18:30 przejście przez kontrolę bezpieczeństwa zajmuje dużo dłużej, bo wszędzie wpuszczają po parę osób.
19:55 powinien być start mojego samolotu, ale dopiero zaczyna się wejście na pokład. Znowu mnie odciągają na bok i muszę pokazywać list i załogowe ID. W samolocie kapitan przeprasza za opóźnienie spowodowane procedurami bezpieczeństwa. Samolot niby jest dezynfekowany po każdym locie. My siedzimy w maskach, ale lot jest pełen. Podają też napój, więc ludzie zdejmują maski na jakiś czas.
22:00 lądowanie i kontrola graniczna na której ponownie pytają po co tu przyleciałam. (Kolega na drugi dzień przy śniadaniu opowiada, że wiele osób z jego lotu odesłano z powrotem. Powrót oczywiście na własny koszt. Podróżował z Amsterdamu.) Jeszcze długo czekam na bagaż - tutaj też wpuszczają po kilka osób.
22:40 wsiadam do taksówki, a tam zero folii oddzielającej. Na ulicy też nikt w masce nie chodzi. Dziesięć minut później jestem w hotelu, w którym nic się nie zmieniło. Jedynie zamknięto siłownię.

Teraz przede mną długa rotacja i zapewne równie ekscytujący powrót do domu 🙈.

1 komentarz:

  1. Współczuję takiej podróży. Na szczęście lotnisko jest znowu otwarte!

    OdpowiedzUsuń