Czerwcową rotację rozpoczęłam bardzo przyjemnie, lotem na Majorkę.
|
Większość z nas myśli Majorka = imprezy. Kolega z poprzedniej pracy pokazał mi inne oblicze tej wyspy. |
|
Pień drzewa zamieniono w rzeźbę.
|
Przyjechał po mnie motorem i ruszyliśmy w góry. Po drodze minęliśmy sądy cytrusowe i gaje oliwne.
Pierwsze miasteczko - Sóller.
|
Uważane za jedno z najładniejszych na wyspie. |
|
Słynie z oliwek i pomarańczy. |
|
Oraz drewnianego tramwaju (jeździ tu też taki pociąg z Palma de Mallorca). |
Kolejny przystanek mieliśmy w Fornaltux.
|
Urocze są te wąskie uliczki, a wszystkim napotkanym osobom należy mówić "Buen dia" 😊. |
|
Udało mi się też zajrzeć do tradycyjnego domu. |
|
I więcej schodów. Majorka to raj dla kolarzy i amatorów pieszych wędrówek. Wybrałabym jednak chłodniejszy miesiąc. |
|
Jak widać, jeszcze mi dużo wyspy pozostało do zwiedzenia. :)
|
|
Ostatni nasz przystanek na mapie - klasztor kontemplacyjny.
I już musieliśmy wracać do hotelu. W następnym wpisie zabiorę Was do stolicy. Z całego serca polecam Majorkę (tą poza szlakiem barowym). |
Pięknie. Wybieramy się we wrześniu i już nie mogę się doczekać.Lubie wyjść poza hotel i zajrzeć do lokalnych części miasteczek,takich gdzie mieszkają miejscowi, wypić lampkę winka pogadać z mieszkańcami.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO super! Daj znać, jak Ci się podobało. Mnie bardzo! Mam nadzieję wrócić.
UsuńAle ładny zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńFajne miejsce.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń