Dawno, dawno temu, jeszcze w czasach gdy latałam dla linii lotniczych z Bliskiego Wschodu, do stolicy Belgii dość często zaglądałam.
|
Symbol miasta, o którym nie słyszeli moi piloci z Kenii. |
Musiało minąć wiele lat, żebym tu powróciła. Dziwne, ale Bruksela nigdy nie wpadała mi jako lot biznesowy.
Genewa, Zurich
Zurich, nawet kiedyś
Antwerpia, a to miasto nie.
|
Architektura miasta zachwyciła moich kolegów. |
|
A i mi przypomniały się dawne czasy, jak biegałam wykończona po locie z innymi cabin crew po nowych miejscach. Moja sukienka wywołała sensację tutaj :) |
W Brukseli spaliśmy przy lotnisku, bo w mieście odbywał się szczyt afrykański i wszystkie hotele w mieście były pełne. Do centrum dojechaliśmy autobusem (2,50 Euro płatne zbliżeniowo w pojeździe).
Oprócz spaceru po starówce zjedliśmy tradycyjny posiłek.
|
Mule (dla mnie mała porcja z serem), belgijskie frytki (nie mylić z French Fries) i Aperol Spritz. Razem 30 Euro. |
|
I jeszcze takie ujęcie naszej uczty. |
|
Później musieliśmy to wszystko spalić spacerując wąskimi uliczkami. Stare miasto tutaj nie jest zbyt duże, ale ma sporo ładny miejsc. Do tego jeżeli oddajcie się od ścisłego turystycznego centrum, to znajdziecie sporo małych placków, gdzie lokale jedzą. |
|
I kilka wspaniałych pasaży (pamiętacie mój wpis o Mediolanie?)Mediolanie?). |
Bardzo fajny początek tej rotacji mi się trafił. A już w kolejny wpisie przeczytacie o wielkim wydarzeniu! Pilot, sam zaproponował wyprawę do Muzeum! 😮
Bruksela jest piękna! A mule świetnie Ci wyszły. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam.
Usuń