Spacerując w zeszłym tygodniu po tej urokliwej wiosce, dotarłam do ogrodu botanicznego. A jak wiecie z tych wpisów tutaj i tutaj, to ja lubię takie miejsca. Dodatkowym plusem był cień i chłód bijący od świeżo podlanych roślin. A jak jeszcze dodać do tego, że wstęp bezpłatny...
|
Ogród położony jest na kilku poziomach. Są rzeźby, ławeczki i zielone strzałki pokazujące kierunek zwiedzania.
|
|
Spojrzenie w dół z głównych schodów.
|
|
I taka alejka. Rośliny są podpisane.
|
|
Był trzeci tydzień maja i wszystko kwitło jak szalone.
|
|
Dużo różnych rzeźb i piękne widoki, tym piękniejsze im wyżej się wspina.
|
|
I fontanna rzymska. Sporo tu takich nawiązań, ale nie tylko.
|
|
Były też afrykańskie nawiązania. |
|
Kontynuuję zwiedzanie kolejnego dnia. Pogoda gorsza (światło już nie to samo), ale za to chłodniej więc łatwiej wdrapywać się po schodach.
|
W części nubijskiej posadzone były lokalne rośliny. Oczy trzeba mieć dookoła głowy.
|
|
A to część japońska.
|
|
I dalekowschodni pawilon. Odnalazłam trzy takie altanki, do których można było zajrzeć przez duże szklane okno. Wydaje mi się, że była jeszcze jedna, którą ominęłam.
|
|
Arabski pawilon.
|
|
Myślałam, że to czyjaś villa - a to największy indyjski pawilon.
|
|
Zdecydowanie najładniejszy i największy. Do środka nie można wchodzić, ale cała jedna ściana jest w dużych oknach.
|
|
Ostatnie spojrzenie i staw z kolorowymi karpiami.
|
Zdecydowanie moje ulubione miejsce w Morcote!