W końcu po dwóch odwołanych lotach, udało się nam popracować. Wiem, że większość ludzi się teraz zdziwi, bo kto lubi pracować?! Ja!
Bardzo lubię to co robię, lubię przygotowywać lot, planować menu, być w samolocie, spotykać się z pasażerami, podawać jedzenie... Już tak mam 😁
Oczywiście, że mam gorsze dni, kiedy mi się nie chce. Wczesne wstawanie, długie nocne loty, nieprzespane noce, rozłąka z bliskimi... to nie są moje ulubione momenty z kariery stewardessy, ale dla mnie plusy przeważają nad minusami. Poza tym, dawno nie latałam, więc się stęskniłam.
Ale dosyć tego wstępu. Zdjęcia z przygotowania do lotu i z samolotu poniżej. Zapraszam!
A to gdzie? Supermarket w Entebbe. Oprócz Wedla, jest też Mlekovita. W tej wyprawie ze względów bezpieczeństwa towarzyszy mi pracownik firmy handlingowej. Wiecie jak wygląda rasizm w Afryce? Kobieta przede mną ma prześwietlaną torbę (jest czarna), mój pomocnik jest sprawdzany i proszony o dezynfekcję rąk, a ja jak podchodzę do punktu kontrolnego, to słyszę "no need Madame". Dla odmiany jako blondynka jestem długo przesłuchiwana przez służby Izraela - tutaj. |
Przed wejściem na pokład: sesja zdjęciowa z moją nową torbą, od polskiej marki - Mywindrose. |
A tak wyglądał "welcome table" przed moim pierwszym lotem. |
Chcecie wiedzieć więcej?
Zapraszam do śledzenia bloga.
Fajna ta torba. Też sobie kupię.
OdpowiedzUsuń