Zapraszam na drugą część zdjęć z mojej pracy zrobionych w lutym w Afryce.
Te pochodzą z lotu Zambia - Dubaj.
|
Po dwukrotnie przekładanym locie, w końcu gotowa do wyjścia.
|
|
A tak wygląda wyjście z hotelu. Walizka i torba na ramię z rzeczami osobistymi. Przenośna lodówka z kostkami lodu (w Lusace wszystko trzeba zabrać z hotelu). Pudła z kateringiem na lot. Za moją walizką stoją jeszcze dwie torby z zakupami z supermarketu.
|
|
Co jest pod kocem, pytacie? Pościel. Nocny rejs, zakładam, że pasażer będzie chciał spać (nie chciał). Kanapa się rozkłada na łóżko, ale lepiej mieć wszystko przygotowane, zwłaszcza, że cargo było pełne (pościel trzymamy w cargo).
|
|
Menu przygotowane, wydrukowane i włożone w takie ładne okładki, które dostałam kiedyś w Paryżu. Tak, moja walizka jest ciężka, między innymi dlatego, że wożę ze sobą takie rzeczy.
|
|
"Welcome table" owoce, magazyny (brak gazet dziennych), kwiatek z Ugandy (nadal brak ciętych). Latając z takich lotnisk trzeba improwizować. Do tego woda gazowana przy siedzeniu pasażera (ulubiony napój).
|
|
A to nasi sąsiedzi. Piloci przyszli obejrzeć nasz kokpit.
|
|
Wiesz, że latasz w Afryce, gdy wszyscy szukają cienia.
|
I to by było na tyle lutowej przygody na Czarnym Lądzie.
Nie mogę się doczekać, co przyniesie mi marzec. Proszę trzymajcie kciuki za ciekawe destynacje!
Dziękuję za takie wpisy.
OdpowiedzUsuń