W czasie
tygodniowego wypoczynku w Hurghadzie, oprócz nauki pływania na kicie i nurkowania, udało nam się wykupić wycieczkę na Luksoru.
Tak jak wspominałam w poprzednim wpisie, koniecznie porównajcie ceny. TUI nie organizowało takiego wyjazdu - zasłoniło się względami bezpieczeństwa, ale inni operatorzy nadal tam jeżdżą. Popytaliśmy w okół i postanowiliśmy jechać.
W hotelu polecono nam biuro z nimi współpracujące, które zażyczyło sobie 93 funty brytyjskie. W internecie znalazłam stronę Get Your Guide (mają wersję polską) z takim samym programem za 76 euro. Pod opisem wyjazdu była nazwa firmy, która organizowała ekspedycję - FTS Travel. Mój przyjaciel Google znalazł mi ich stronę w języku angielskim, a tam ten sam program za 63 dolary. 😁
|
Zwiedzanie zaczyna się od świątyni w Karnak. |
Wyjazd z Hurghady jest bladym świtem o 5 rano. Poprzedniego dnia zamówiliśmy lunch box (czyli jedzenie na wynos) z hotelu. Za imprezę zapłaciliśmy bezpośrednio u przewodnika gotówką. Można było przez ich stronę internetową, ale ponieważ nie znaliśmy ich biura (wprawdzie opinie na TripAdvisor mieli dobre), to woleliśmy mieć pewność, że nas odbiorą z hotelu.
|
Kolumny w świątyni robią wrażenie. Weźcie ze sobą nakrycia głowy, krem do opalania, wodę i sweter. |
Trasa z Hurghady do Karnak zajmuje jakieś 4 godziny. Podróżuje się w minibusie. Warto mieć ze sobą poduszkę i sweter, bo rano jest jeszcze chłodno. Po drodze jest jeden przystanek na kawę z płatną toaletą. Później wszystkie toalety są bezpłatne.
Po Karnak pojechaliśmy na lunch. Opcjonalnie można do niego dopłynąć łódką po Nilu za dodatkową opłatą. Myśmy pozostali w minibusie. Obiad jest wliczony w cenę i jest to bufet. Z napoje płaci się dodatkowo. To jest koszt 2 dolarów za colę, czy kawę.
|
Następny przystanek - Dolina Królów. W cenę biletu wliczone są trzy grobowce. Ramzesa IV jest najładniejszy. Jeżeli chcecie zwiedzać grobowiec Tutenchamona, to musicie dopłacić. Jeżeli widzieliście już w życiu mumie, to nie ma to sensu. |
|
Kolejny punkt programu - Świątynia Hatszepsut. Tutaj pracują polscy archeolodzy. |
|
Kolejny punkt to Kolosy Memnona. Mieliśmy szczęście, bo było pusto |
Zwyczajowo, jak to bywa na takich wyjazdach, musiano nam pokazać jakiś sklep. Była to mała wytwórnia figurek, wazonów i takich tam z alabastru. Po prezentacji można było zakupić pamiątki. Tutaj cenę też trzeba zbić o minimum 50 %. Chociaż i z tym może być drożej niż na .... lotnisku. Nie chcę jednak nikomu odradzać tutaj zakupów, bo na lotnisku jest zdecydowanie mniejszy wybór. Nam zależało na lampkach i te okazały się tańsze w duty free. Co do figurek, to nie chcę się wypowiadać, bo nie patrzyłam na ceny i nie porównywałam.
Wiem, że większość turystów jedzie do Egiptu, żeby wygrzać się na słońcu w zimie, ale warto przy okazji też zobaczyć coś z niesamowitej historii tego kraju.
|
Na parkingu w drodze powrotnej czekały 15 letnie beduinki. Przewodnik poprosił, żeby dać im co nam zostało z jedzenia. Najbardziej ucieszyły się z chipsów, które dostaliśmy wraz z napojami w czasie wyprawy. Po krótkiej pogawędce poprosiły mnie o kupno lodów. Kupiłam im w sklepiku. O pieniądze nie prosiły. W zamian można do woli fotografować się z nimi i bawić się z małymi kózkami.
Przy tej okazji chciałam Wam jeszcze złożyć życzenia noworoczne.
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz