To już prawie koniec mojej relacji z wyprawy do Korei Południowej. I tak jak w tytule, jest to mój 99 odwiedzony kraj!
Dzisiaj mam dla Was sporo dodatkowych zdjęć z tych dziesięciu pełnych dni.
Dzień pierwszy to wylot. Dzień drugi przylot na miejsce ok 6 rano czasu lokalnego.
 |
| Jeszcze jedno spojrzenie na świątynię Haedong Yonggung w Busan. W tym mieście spędziliśmy pół dnia drugiego oraz dzień trzeci i czwarty. |
Dlaczego wybrałam Koreę na świętowanie swoich urodzin? Decydowała cena biletów, bezpośredni lot i miejsce, które możemy zobaczyć w ciągu maks dziesięciu dni. Nie bez znaczenia był fakt również, że w Korei nie byłam i że wszyscy tam latają. 😉 Nie ukrywam, często sugeruję się vlogami podróżniczymi, profilami na Instagramie, czy książkami / artykułami podróżniczymi. Obecnie Korea jest popularnym kierunkiem i spotkałam się z dobrymi opiniami w wielu miejscach o niej.
 |
| Za drobną opłatą można zakupić w świątyni taki listek i wypisać swoje życzenia, marzenia. |
 |
| Jeszcze w świątyni i tak, całe życie jestem pyzata. |
Drugi dzień pobytu i niestety zaczyna padać. Ruszamy jednak dalej. Nadal w Busan, zwiedzamy kolorową, tradycyjną dzielnicę Gamcheon.
 |
| Bardzo tam lubią literaturę. Schody to książki. Właśnie zaczyna znowu lać i zakładam kaptur na głowę. Buty mam przemoczone od samego rana. |
 |
| Spokojny pasaż handlowy. |
 |
| Lokalne rozmowy. |
 |
| Lubię takie miejsca. W egzotycznych państwach można na lokalnych bazarach zobaczyć wiele dziwów. |
Pomimo deszczu zwiedzamy dalej. Przynajmniej mój partner ma frajdę....
 |
| uparcie fotografuje wszystkie wieżowce w deszczu i mgle. |
 |
| Wieczorem trafiamy na nocny market. Oprócz jedzenia znajduje się tutaj sporo ciekawych sklepów. Między innymi taki z ceramiką. Tylko nie wiem, co mogłabym serwować w miseczce z wielorybem na dnie? |
 |
| Bardzo popularne w Korei obuwie. Jak widać, nie tylko do noszenia. Wszędzie też napotkać można na pamiątki związane z serialem "Squid Game", K-Popem (koreańska muzyka pop) oraz wszelkimi postaciami z kreskówek, o których ja nie mam pojęcia. Córka koleżanki prosiła, żeby jej przywieźć coś z Kuromi. Podobno to bardzo popularna w Polsce bajka. |
 |
| Jet lag i super bar z muzyką z winyli. Powolne zwiedzanie, bez pędu i planu, ma to do siebie, że można przypadkiem trafić na takie miejsca. |
Ostatni dzień w Busan. Słońce przebije się przez te chmury i nie musimy brać ze sobą parasola.
 |
| Korea to nowoczesne państwo. Spójrzcie tylko na te wieżowce. |
 |
| Miasto z X The Sky wygląda inaczej. |
 |
| Nadal zmęczona, ale szczęśliwa. |
 |
| I w drogę. Plecak na plecach, torba na ramię i uśmiech na twarzy. Superszybki pociąg zabiera nas do stolicy. |
Dzień czwarty. Pada. Zwiedzamy.
 |
| Buddyjskie świątynie są bardzo specyficzne. Nie ma tu ciszy, spokoju i porządku. Wszystko jest wszędzie. Ludzie się modlą, jedzą, śpią. Miejsce dla ludzi. |
 |
| Piękne abażury. |
 |
| Co można robić jak pada? Pić kawę. |
W wielu miejscach spotkałam się z tym, że super sprawą jest wynajęcie Hanboka i zrobienie sobie sesji zdjęciowej w pałacu.
Miałam to w planach. Tylko, po pierwszym dniu oglądania Koreanek i nie - Koreanek, doszłam do wniosku, że tylko te pierwsze dobrze wyglądają w tym stroju. Absolutnie nie chcę Was zniechęcić, jeśli marzycie o tym, żeby ubrać się w tradycyjny koreański strój, to spełnijcie to marzenie. Piszę tylko o swoich odczuciach i tylko o sobie. Ja się nie zdecydowałam.
 |
| Stroje są piękne. Podobno te mniej ozdobne i kolorowe są tymi tradycyjnymi. |
 |
| No dobra, Japonki też w nich ładnie wyglądają. 😉 |
 |
| Ponieważ zwiedzaliśmy w czasie święta narodowego, to wielu rodziców ubrało swoje dzieci w narodowy strój. |
 |
| Z tej samej okazji świątynie były ozdobione i tłumnie odwiedzane. |
 |
| Żeń - szeń skarb Korei. |
 |
Gorący placuszek porowy z sosem sojowym zjedzony w deszczu na kolejnym nocnym markecie. Koszt 5 000KRW, czyli 12 PLN. W Korei tanio nie jest. Zwróćcie uwagę na talerz. Na plastikowy nałożony jest worek, nie trzeba myć. Taki pomysł widziałam już w Meksyku. A później dziwić się, że świat tonie w śmieciach. |
 |
| Kolejny dzień i kolejny pałac. Z tego co wiem, to w Seulu jest ich cztery do zwiedzenia. Myśmy zobaczyli dwa i to nam wystarczyło. |
 |
| Korea dalej świętuje (obchody trwają tydzień), a my dalej fotografujemy hanboki. Tym razem w pięknym słońcu. |
Jeżeli kiedyś podróżowaliście po Azji, to wiecie, że tam sklepy 7Eleven to rodzaj instytucji. Jednym z moich celów na tę wyprawę było spróbowanie kilku rzeczy z tego minimarketu.
 |
| Po pierwsze zakup kubka z lodem i przyrządzenie sobie takiej kawy. Drugi to było zjedzenie śniadania. Są dwie viralowe kanapki: z jajkiem i z serkiem z truskawkami. Niestety, na te drugie się nie załapaliśmy (produkt sezonowy). Ta z jajkiem była bardzo dobra. |
Mam wrażenie, że w czasie tego wyjazdu cały czas jadłam. 😉 Lubimy takie jedzenie, ale w domu również jemy ostro. Podobno kuchnia koreańska jest najostrzejsza na świecie. Ja się z tym nie zgadzam, ale może nie trafiliśmy odpowiednio.
(Do tej pory dwie najpikantniejsze potrawy zjadłam w Meksyku i na Bali.)
 |
| Smażone pierożki. Dużo smażonego zjedliśmy i dużo tłustego. |
Pisałam już nie raz, że Korea tania nie jest. Bezpłatne atrakcje są kuszące.
 |
Grające i tańczące fontanny. Nie zachwyciły. Warto się udać, żeby poczuć atmosferę wspólnego świętowania i zobaczyć, jak bawią się Koreańczycy. (Oprócz tego dużo piją w barach w wybranych dzielnicach.) |
 |
Ta dzielnica ma złą renomę w nocy i dobrą za dnia. Szwendając się po niej bez celu trafiliśmy na ulicę z barami dla osób transpłciowych i na sklepy z antykami. |
 |
| Zaczęłam żałować, że przylecieliśmy tylko z bagażem podręcznym. |
I to był koniec naszej koreańskiej przygody, a nie... jeszcze prawie spóźniliśmy się na pociąg na lotnisko!
 |
| Znowu w pociągu. |
I jak? Przekonałam Was do wyprawy do Korei?
Jeśli tak, to koniecznie zajrzyjcie znowu na mojego bloga. Kolejny wpis będzie o praktycznej stronie planowania takie podróży!
Wow! 99!. A jaki będzie 100?
OdpowiedzUsuńNie wiem, to się okaże. 😊
Usuń