W grudniu zeszłego roku (jak to brzmi!) znalazłam na grupie sąsiedzkiej wyprzedaż książek w języku angielskim. I jedna przykuła mój wzrok.
(Tak, wszędzie widzę samoloty. 💖)
![]() |
Używana, trochę popisana za 10 zł. Wspomnienia stewardessy ze Stanów Zjednoczonych. Wydanie powiedziałabym średnie, ale po moich ostatnich perypetiach wydawniczych, już nic mnie nie zdziwi. |
Zacznijmy od treningu. Zamieszkała z pięcioma koleżankami w głównym budynku linii w Miami. Pamiętam, że jak zaczynałam swoją przygodę w lotnictwem, to mieszkaliśmy w hotelu, bo mój bliskowschodni operator nie miał już dla nas mieszkań.
Szkolenie trwało pięć tygodni, a panie obowiązywała cisza nocna (i zakaz wychodzenia z kwatery po określonej godzinie). Swojego czasu tak było w Qatar Airways, ale słyszałam, że ostatnio poluzowano tam owe restrykcyjne zasady.
![]() |
I jeszcze na locie zapoznawczym pękł jej bębenek w uchu. |
![]() |
40 pax i jedna stewa? Musiało być ciężko! |
Bardzo podobały mi się fragmenty opisujące wspaniałe życie stewardess w tamtym okresie. Wieczne balangi, zakupy i randki. W kilku miejscach autorka pisze, że została zaproszona przez znane osoby na imprezy. Jachty, szampan i cadillaki. To jest glamour pracy w przestworzach!
Inne czasy.....
![]() |
A że załogi lotnicze słynęły z imprezowania, to właściciele mieszkań nie chcieli im ich wynajmować. |
Cała książka to zapis krótkich historyjek i śmiesznych powiedzonek. Jak dla mnie za krótkich. Nie ma budowania tła, gradacji napięcia, rozwinięcia tematu. Wygląda to tak, jakby żywcem zostały przepisane jej notatki.
![]() |
Ciężko się skupić na takim przekazie. Część opowiastek nie jest dla mnie zabawna. Kilka jest wręcz niezrozumiałych. |
![]() |
"Champagne lady" - nie wiem kto to. Google znajduje tylko, że to rodzaj samolotu. Czy była to specjalna funkcja wśród stewardess? Tak mi się wydaje. |
Oprócz zaproszeń na przyjęcia latające dziewczyny dostawały też prezenty. Nie wiem, jak jest w Waszych liniach lotniczych, ale tam gdzie ja pracowałam był zakaz przyjmowania prezentów i napiwków.
Na prywatnych jetach sytuacja wygląda inaczej, ale nikt mi skrzynki Coca-Coli jeszcze nie sprezentował. 😃
I koniec: "I honestly believe crew members are good people and love their jobs very much." - święta prawda.
O autorce możecie przeczytać z tyłu na okładce. Więcej informacji o niej nie udało mi się odnaleźć.
Cieszę się, że natrafiłam na tę książkę. Nie jest ona jakiś wysokich lotów, ale była to przyjemna lektura na dwa popołudnia.
Z chęcią przeczytałabym więcej wspomnień stewardess z lat 50tych i 60tych. Myślę, że jest tam sporo do opisania.
Jeśli znacie jakieś inne książki o podobnej tematyce, to proszę dajcie znać.
Dzięki za recepcję.
OdpowiedzUsuńPoszukam.
Fajny wpis.
OdpowiedzUsuń