Na te wakacje mieliśmy w planach Islandię, ale wirus nam je pokrzyżował. A więc zmiana planów i szybki wypad do Estonii!
|
W Estonii nie ma spektakularnych krajobrazów. Jest zielono i spokojnie.
|
Wynajęliśmy samochód na lotnisku w Tallinie. Najtaniej wychodzi rezerwacja przez internet (bez jakiegokolwiek ubezpieczenia) i wykupienie pełnej polisy już na miejscu.
Ze stolicy do Virtsu, skąd ochodzą promy jedzie się ok 2 godzin. Problemem są ograniczenia prędkości i duże kary nakładane za ich przekroczenie.
Prom odpływa co 40 min. Koszt to 14 -18 euro zależnie od godziny, dnia i ilości pasażerów. Przeprawa trwa 25min.
|
Wiatrak na Muhu można zwiedzać, ale w 2020 muzeum było nieczynne.
|
Wyspę Muhu z Sarem łączy usypana grobla. Obie wyspy nie są duże i mają dosłownie kilka atrakcji. Myśmy zdecydowali się na nocleg w miejscowości Riksu na krańcu Sarem. Dzięki rozplanowaniu wyprawy na dwa dni mieliśmy sporo czasu na postoje w różnych miejscach.
|
Kaali - miejsce po uderzeniu meteorytu. |
|
Kuressaare stolica wyspy z zamkiem biskupa. |
|
Plaża z setką ułożonych wież. |
Wyspę objeżdżaliśmy od południa i wracaliśmy północną częścią.
|
Zobaczyliśmy dwie latarnie morskie - obydwie zamknięte. I tak, padało. |
|
Wieczorem poszliśmy na spacer nad morze. |
|
Drugi dzień zaczęliśmy od klifu Panga. |
|
Dalej wiatraki w muzeum Angla (wstęp 4 euro, nie wchodziliśmy). |
|
Po ponownym przekroczeniu grobli chcieliśmy zwiedzić skansen w miejscowości Koguva. Okazało się, że wrzesień to już sezon zimowy i muzeum otwarte jest tylko 5 dni w tygodniu. W niedzielę było zamknięte. Można jedynie pochodzić po wiosce.
|
Po nieudanej próbie zobaczenia muzeum przeprawiliśmy się ponownie promem na stały ląd.
Czy warto zwiedzić wyspy? Mnie się podobały, ale jeżeli macie ograniczony czas, to warto go spędzić w Tallinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz