sobota, 14 października 2017

Promem

Pisałam już kiedyś o tym jak dolatuję do pracy. Zdarzyło mi się też na Bahamy, czy też na Malediwy dopłynąć łódką - wszystko w ramach pracy. Pierwszy raz jednak musiałam podróżować promem, żeby dołączyć do swojej załogi.

Rotację rozpoczęłam na lotnisku w Warszawie i Lufthansą przeleciałam do Frankfurtu i dalej do Hong Kongu. Niestety to nie był koniec mojej podróży, choć ta trwała już od prawie czternastu godzin. Otóż mój samolot miał być w Makau. Szukając biletu dla siebie poprzedniego dnia (firma pokrywa koszty, ale biletów szukamy sobie sami), nie udało mi się znaleźć dogodnego połączenia lotniczego. Pamiętałam jednak, że będąc jeszcze z poprzednią firmą w Makau, moi koledzy urządzili sobie przeprawę promem do Hong Kongu. Zapytałam firmę o to, ale ci mogli znaleźć tylko tyle co sama znalazłam w interencie.
Jak więc to zrobić?

Po wylądowaniu w Hong Kongu należy podążać za strzałkami do sekcji E2, tam znajdują się okienka oferujące przeprawę super szybkim promem. Bardzo ważne jest to, żeby nie przechodzić przez granicę na lotnisku! Jeżeli nasz paszport zostanie sprawdzony na lotnisku, to już nie będziemy mogli skorzystać z bezpośredniego morskiego transferu. Wtedy trzeba wziąć taksówkę i udać się do głównego portu, co wiąże się z kosztami i stratą czasu.

Taka super czerwona limuzyna na nas czekała.
Przy zakupie biletu (ok 40 dolarów - płatne kartą, lokalną gotówką lub dolarami amerykańskimi) okazuje się odcinek bagażowy oraz paszport. Nasza walizka zostanie załadowana przez pracowników promu i zobaczymy ją dopiero na miejscu. Nie odbieramy sami bagażu w Hong Kongu! Dlatego warto mieć sporo czasu na ten transfer. Jeżeli bagaż będzie opóźniony, to będziemy mogli wsiąść dopiero na następny prom, a te w okresie zimowym kursują co pięć godzin....
Przed wejściem na pokład obsługa czytnikiem sprawdza, czy nasza walizka została już odebrana przez ich pracownika, jeżeli nie to musimy czekać w osobnej kolejce. Następnie podziemny pociąg zabiera nas do wyjścia na prom. Całość wygląda jak lotnisko - są bramki z numerami (promy odchodzą też do Chin), zapowiedzi, toalety,  należy również zachować bilet do kontroli.
Wchodzimy i zasiadamy w lotniczych fotelach na przeprawę która trwa ok 55min.

Opuszczam Hong Kong.
Takie same promy kursują w drugą stronę, procedura jest podobna.
I już dopływamy do Makau.
Odprawa paszportowa odbywa się już na lądzie po drugiej stronie. Następnie odbieramy bagaż z takiego samego ruchomego pasa jak na typowym lotnisku. (Bagaż odbiera się za przejściem granicznym).
Jeszcze tylko godzina w kolejce do taksówki, które nie przyjmują tutaj kart kredytowych, więc stop po drodze w kantorze. I w końcu jestem na miejscu! Teraz mogę zacząć pracę. :)

10 komentarzy:

  1. Bardzo skomplikowana praca!
    Czy kiedykolwiek żałowałaś zostania stewardessą? Czy powiedziałabyś młodej osobie "Nie, nie rób tego, nie warto!"? (Teraz się skup, bo od tego zależy czyjaś przyszłość!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Tyle presji! Nie, nie powiedziałabym tak. Powiedziałabym: "spróbuj, ale miej plan B". Moim zdaniem warto i ja lubię to co robię.
      Tak, miałam wątpliwości, bo niewątpliwie wiele rzeczy mnie w życiu omija przez moją pracę. Z drugiej strony, wielu rzeczy bym nie zobaczyła/doświadczyła/zdobyła gdyby nie ta praca. Dla mnie dobre strony przeważają, ale ja miałam szczęście. Nie każdy, kto lata, będzie latał w prywatnych jetach. Nie każdy też chce pracować tak jak ja.
      Tyle z mojej strony, tylko pamiętaj proszę, że każdy jest inny i każdego ścieżka życiowa jest inna. Dlatego nie chcę nigdy nikomu mówić co ma robić :)

      Usuń
    2. Jejku, właśnie ten plan B :(((

      Usuń
    3. Warto się rozejrzeć... jakieś wkształcenie, umiejętności.... można też zrobić coś już latając 😁

      Usuń
    4. Tzn, jak na razie kończę studia, robię licencjat... Niby jakieś zaplecze będę miał, ale chciałbym żeby to wyszło :|

      Usuń
    5. Wyjdzie! Co ma nie wyjść?!
      Tylko czy Tobie się będzie podobać....
      Czy będziesz to chciała robić do emerytury? I będziesz mogła?
      Dlatego warto mieć plan B 😁

      Usuń
  2. Cóż, już to za mną chodzi od trzech lat, wszystko wyjdzie w praniu.
    A i chcę zostać stewardem :D

    OdpowiedzUsuń