niedziela, 20 maja 2018

Majówka 2018, czyli Gran Canaria cz. I

Z małym poślizgiem, bo musiałam wpierw opublikować zaległe posty, zapraszam Was na Majówkę. W tym roku udało mi się wyjechać na tydzień na Gran Canarię.

Wyspa należy do archipelagu Wysp Kanaryjskich i ma pochodzenie wulkaniczne.
Zamieszkaliśmy na południu wyspy w miejscowości San Agustin. Pierwszego dnia, po odespaniu nocnego lotu, udaliśmy się na długi spacer. Wzdłuż wybrzeża ciągnie się piękna promenada, jeżeli będziecie w okolicy, to spróbujcie dotrzeć aż do wydm.

niesamowite hałdy piasku w Maspalomas
Drugi dzień spędziliśmy na słodkim nic nie robieniu i łapaniu opalenizny. Od piątku natomiast mieliśmy wynajęty samochód i zaczęliśmy objazd wyspy. Koszt wynajmu to 72 euro za trzy dni. Nie wynajmujcie pojazdu na lotnisku od innych wczasowiczów dowiedziałam się, że zapłacili dwa razy tyle!

Podróżując na północ zatrzymaliśmy się w małej miejscowości - Fataga. Tutaj poczuliśmy się jak w Grecji.
Fataga
Na początek postanowiliśmy zobaczyć największą trakcję wyspy Roque Nublo.


Z bezpłatnego parkingu do samego szczytu, tak żeby dotknąć skały, jest jakieś 2km wspinaczki. Wpierw idzie się bardzo przyjemnie w cieniu lasu, ostatni odcinek nie jest już tak łatwy. Ubierzcie dobre buty, czapki na głowę i zabierzcie ze sobą wodę. Widoki są warte trudu!
Najwyższym szczytem wyspy jest Piqo de Las Nievas (1949m n.p.m.), który znajduje się niedaleko. Na sam wierzchołek wjeżdża się samochodem. Dla mnie była to dużo mniejsza atrakcja, a i widoki gorsze.
Ponieważ zostało nam jeszcze sporo światła dziennego, wybraliśmy się do Wąwozu Guayadeque. Słynie on z tego, że jest nadal zamieszkany przez ludzi, którzy wykuli swoje domy w skałach. Sam dojazd do atrakcji jest kiepsko oznakowany i znalezienie wjazdu do niego sporo nam zajęło. Całość można przejechać samochodem, zatrzymując się po drodze w kilku miejscach, żeby zrobić zdjęcia domostw.

Widoki ładne, przyroda piękna, jednak całość mnie rozczarowała.
Jeżeli się dobrze przyjrzycie, to ta biała plama, to właśnie nadal zamieszkany skalny dom.
Na Tripadvisor przeczytałam, że pod koniec wąwozu znajduje się bardzo dobra restauracja.

Tagoror - bardzo polecana, bardzo fajne wnętrze, ale jedzenie rozczarowuje. Kilka metrów wyżej znajdują się jeszcze dwie inne restauracje - spróbujcie tam.

Co najbardziej podobało mi się z pierwszej wycieczki krajoznawczej? Fataga, Roque Nublo i niesamowite kaktusy.
Ciąg dalszy nastąpi.

1 komentarz: