wtorek, 27 września 2016

Biodome

Ponieważ oddanie naszego nowego samolotu w Montrealu się przedłużało, nie pozostało mi nic innego jak włóczyć się po tym pięknym mieście.
Zapytałam w recepcji, co powinnam następnie zwiedzić i Vladislav (z pochodzenia Ukrainiec o polskim nazwisku) polecił mi Biodome.

Biodome to dobry przykład wykorzystania parku olimpijskiego.
Na miejsce dojechałam metrem (dwa przejazdy to 6 dolarów kanadyjskich), wysiadłam na stacji Viau i na miejscu zakupiłam bilet za prawie 20 dolarów.

Zwiedzanie zaczyna się od tropikalnego lasu deszczowego.

Podobno są tam leniwce, ale ja ich nie dostrzegłam.

Były za to jakieś małpki.

różne pierzaste (tu Ary)

kajmany, ryby i nietoperze
Po opuszczeniu lasu deszczowego przeszłam do lasu kanadyjskiego.



Tu najbardziej spodobał mi się szop pracz - nigdy nie widziałam tego zwierzęcia z tak bliska.
Następna strefa to Zatoka Świętego Wawrzyńca.

Zatoka to ryby i ptaki
Ostatnie sale to Wybrzeże Labrador oraz wyspy polarne.



Po zakończonym oglądaniu pozostało mi jeszcze "Przeżycie Polarne".

Staje się na krze, a oni wypuszczają niedźwiedzia ;)

Ogólnie podobało mi się. Zapewne wywarłoby to miejsce na mnie większe wrażenie, gdyby nie fakt, że w Singapurze widziałam podobne parki (tutu oraz tu )  i to dużo większe. Jeżeli będziecie mieć więcej wolnego w Montrealu, to polecam, ale nie jest to obowiązkowy element zwiedzania.


2 komentarze:

  1. Super ten niedzwiedz! tyle miejsc dzieki toobie zwiedzilem. Dzieki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mój blog Ci się podoba. Pozdrawiam

      Usuń