czwartek, 16 października 2014

Guangzhou

Moja pierwsza wizyta w Chinach! Ależ byłam podekscytowana! Nie wiem, czego się spodziewałam, ale industrialne miasto Guangzhou okazało się wielkim rozczarowaniem.

widok z okna

Jak zwykle udałam się na zakupy. Nie, nie jestem uzależniona, po prostu moi pasażerowie wypili sporo coca-coli light na ostatnim locie i musiałam uzupełnić zapasy.

okolice pobliskiego centrum handlowego

ogromny supermarket

pikantne kurze łapki - świetna przekąska (ale się nie odważyłam)
Ponad godzinę zajęło mi znalezienie potrzebnych produktów, a przy kasie okazało się, że moja karta kredytowa nie ma jakiegoś tam znaczka, bez którego pani kasjerka nie może jej przyjąć.

Śniadanie w hotelu było kulinarnym odkryciem.

ciepły sok z purpurowych ziemniaków- smak słodko-kartoflany

Croissant z węgla bambusowego - podobno mają dobroczynny wpływ na żołądek (w smaku jak zwykłe rogaliki).

Jutro Hong-Kong!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz